Artykuły

Charyzmatyczny Hamlet

"Hamlet" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Recenzja Andrzeja Molika w Kurierze Lubelskim.

Kanoniczne, pozbawione nerwowego poszukiwania aktualizujących kluczy czy wytrychów podejście Krzysztofa Babickiego do najsłynniejszej sztuki świata - "Hamleta" Williama Szekspira stało się ogromnym sukcesem reżysera i wszystkich twórców przedstawienia w Teatrze im. J. Osterwy. Lubelska publiczność, która rezerwuje owacje na stojąco dla spektakli przywożonych przez inne teatry, po sobotniej premierze w ten sposób dziękowała naszym artystom.

Chyba nikt z widzów nie ma przy tym wątpliwości, że sukces jest przede wszystkim zasługą Jacka Króla tworzącego wielką kreację w tytułowej roli. Jego Hamlet ma prawo wejść do annałów polskiego teatru. Król, chociaż trudno było to sobie wyobrazić po wspaniałych rolach w "Dziadach" czy w "Biesach", uczynił kolejny i to milowy krok do przodu. Ma w sobie taką charyzmę, że każde jego pojawienie na scenie sprawia, że działa magnetycznie na widownię skupiając na sobie całą uwagę. Reżyser wiedział, co robił pozostawiając - co rzadkość - wszystkie monologi Hamleta. Aktor operuje w nich tak różnorodnymi środkami, że ważne staje się nie tylko sztandarowe "Być albo nie być", tu zagrane w skali od chłodu stymulowanego kładzionym na głowę lodem, po wyżyny trudnej do okiełznania ekspresji.

Ale gdy już się oderwało oczy od tego giganta, nietrudno było dostrzec, że przedstawienie czerpiące z uniwersalistycznych przesłań szekspirowskiej arcytragedii, nie zostało tą kreacją zatomizowane i układa się w spójną całość. Skoro padają w nim słowa "w tych nikczemnych czasach cnota musi błagać grzech o przebaczenie", skoro widzimy świat przewrócony do góry nogami, czyż nie uzasadniona jest pochyłość minimalistycznej scenografii Marka Brauna?

Obłęd Ofelii w bardzo sugestywnej, zbudownej z minigestów, ulotnych drobiazgów, podśpiewywanek i łkań kreacji Moniki Domejko staje się tym bardziej dojmujący, gdy ta swój szaleńczy monolog głosi z głową opadającą w dół tej góry płaczu. Tak, świat stanął na głowie! I scenografia to podkreśla. W ascetycznej obudowie ważną rolę odgrywają świetne, a przecież najtrudniejsze do projektowania współczesne kostiumy Barbary Wołosiuk.

Muzyka Marka Kuczyńskiego to kolejna potęga spektaklu, operująca od monumentalnego forte "uwertury" po niemal żart nowoczesnego, tanecznego rytmu, w którym swe dzieło mógł ujawnić choreograf Jacek Tomasik. Wzruszająca obecność w kilku scenach niepełnosprawnych dzieci z Teatroterapii kierowanej przez Marię Pietruszę-Budzyńską podkreśla, odbijając się w nich, szaleństwo świata tej tragedii.

I role innych! Mnogość ról pięknych, wysublimowanych. Jak wewnętrzna przemiana króla Klaudiusza z kabotyna w postać tragiczną w interpretacji Henryka Sobiecharta. Jak rozdarta miłość królowej Gertrudy wygrana do końca przez Jolantę Rychłowską. Jak niezwykły monolog Aktora I Andrzeja Golejewskiego sprowokowanego przez Hamleta. Jak cudowni w swej przaśności Grabarze Jerzego Rogalskiego i Romana Kruczkowskiego. Jak oślizłość dworaka Poloniusza Andrzeja Redosza i desperacja jego syna Leartesa Szymona Sędrowskiego czy podejrzanego autoramentu duet Rosenkrantz (Tomasz Bielawiec) i Guildenstern (Tomasz Kobiela). Jak wiele jeszcze ról i epizodów, ot chociażby niezawodna Hanna Pater jako Ozyryk.

I dokonuje się cud tego spektaklu. Charyzmatyczny Hamlet Jacka Króla dominując uwzniośla inne kreacje, wcale nie spychajac ich na pobocze. Całość, dzięki reżyserskiemu wyczuciu Krzysztofa Babickiego winduje się na teatralne szczyty. Zapamiętamy tego "Hamleta"!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji