Artykuły

Usidleni ekspresją

"Elektrę" w reż. Włodzimierza Staniewskiego z Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice oglądał na warszawskim pokazie Janusz R. Kowalczyk z Rzeczpospolitej.

Każde zetknięcie z widowiskiem Gardzienic jest niezwykłym przeżyciem ze względu na rzadko dziś w tej skali spotykany w teatrze przekaz pozytywnej energii. Tak też dzieje się w przypadku nowej premiery zespołu, "Elektry" według Eurypidesa, którą reżyser Włodzimierz Staniewski nazwał esejem teatralnym.

To kolejny udany powrót Gardzienic do teatralnych źródeł, po "Metamorfozach" (według "Metamorfoz albo Złotego Osła" Lucjusza Apulejusza) - z zainicjowanego przez Staniewskiego szerszego projektu badań nad antykiem. Przedstawienie jest efektem pracy Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice nad muzyką i gestem w tragedii starożytnej.

Po wykonanej na wstępie pieśni koryfeusz Staniewski daje zwięzły, ilustrowany przezroczami wykład o pracach nad odcyfrowaniem jej zapisu tekstowego i nutowego z... kamieni. Na płytach, kolumnach nagrobnych czy ułomkach glinianych tabliczek zachowały się szczątki antycznych zabytków pieśniarskich. Niektóre dotrwały do naszych czasów i zostały mozolnie odtworzone przez muzyków.

W ślad za tropami melodycznymi zespół Gardzienic prześledził alfabet gestów. Dopomogły w tym wizerunki postaci z antycznych waz. Gesty ilustrują podstawowe czynności, uczucia i rzeczy, o których mówią aktorzy.

Śpiew, muzyka, gest, taniec, słowo wyrażające tragiczne dzieje rodu Atrydów splotły się ze sobą nierozerwalnie w wysmakowane plastycznie widowisko o dużej sile oddziaływania. Znalazło się w nim nawet miejsce na oryginalne układy choreograficzno-akrobatyczne z elementami wschodnich technik walki w wykonaniu skośnookiej tancerki. W jej ręku nie tylko wirujący miecz stawał się śmiercionośną bronią, ale również wydające groźne brzmienia... wachlarze.

Zespół Gardzienic pod wodzą Staniewskiego zmienia się z wolna lecz nieubłaganie - z weteranów pozostał już tylko Mariusz Gołaj. Ledwo oswoimy się z nowymi twarzami, a pojawiają się jeszcze nowsze. Promieniejący ze sceny żywioł młodości to - oprócz doświadczenia wykonawców o dłuższym stażu - dodatkowy atut mrocznej tragedii Eurypidesa o niemożności ujścia przeznaczeniu. A kiedy Anna - Helena McLean jako Elektra wykrzykuje głosem nabrzmiałym bólem i nienawiścią (po polsku, angielsku i w języku oryginału) dzieje swego rodu, utrzymującego się przy władzy dzięki nieustannemu przelewowi krwi w bratobójczych walkach, jesteśmy usidleni jej ekspresją. To wykonawczy majsterszyk w widowisku, którego się nie zapomina. Zaręczam.

Eurypides "Elektra", reżyseria, układ tekstu i dramaturgia gestu Włodzimierz Staniewski, współpraca Mariusz Gołaj, opracowanie pieśni antycznych Maciej Rychły oraz Anna-Helena McLean ("Autophonoi"), Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice, koprodukcja Der Hebbel am Uffer Theater, Berlin; pokaz w Warszawie -18 - 21 listopada, Teatr Nowy Praga (Fabryka Trzciny).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji