Między domem a wyjazdem
- Ostatnie moje przedsięwzięcie, widowisko "Szwalnia" na Łasztowni, wynikało z relacji z miejscem, z prób odnalezienia jakichś technik, które by się w to wszystko wpasowywały. Zaczęłam się odwoływać do pamięci miejsca, do starych map, szukać na własną rękę osobistej przestrzeni w pomyśle. W tym projekcie odwołuję się do pamięci emocjonalnej, którą określał Schulz - opowiada związana z Kaną autorka spektakli teatralnych i poetka Weronika Fibich.
Warsztat pracy artysty. Jak wygląda?
- Właściwie to zaczyna się zawsze tak samo, od kartki i tekstów. Wszystkie rzeczy, które z tych kartek wychodzą, od kartki się zaczynają. Jest jakaś struktura plam, którą się później wypełnia technicznym wypełnieniem, czyli pracą ze scenografem, przestrzenią, aktorami. Dokładnie z warsztatem aktorskim, który w dużej mierze polega na improwizacjach.
Powołać do życia spektakl czy określony rodzaj literatury to znaczy nadać mu konkretny kształt. Jak trafiają się pomysły?
- Z tym bywa bardzo różnie, w zależności od rodzaju przedsięwzięcia. Ostatnie moje przedsięwzięcie, widowisko "Szwalnia" na Łasztowni, wynikało z relacji z miejscem, z prób odnalezienia jakichś technik, które by się w to wszystko wpasowywały. Zaczęłam się odwoływać do pamięci miejsca, do starych map, szukać na własną rękę osobistej przestrzeni w pomyśle. W trakcie tego procesu poczułam, że podobne rzeczy zostały odkryte przez Brunona Schulza i nie ma co udawać, że tego nie było. Podjęłam z jego twórczością dialog, w pewnym sensie anektując jej klimat do mojego przedsięwzięcia. W tym projekcie odwołuję się do pamięci emocjonalnej, którą określał Schulz.
Wyspa Łasztownia, nazywana "brzuchem miasta", jest specyficznym miejscem. O jej istnieniu, poprzez konkretne działania, przypomnieli artyści. Trwa dyskusja na temat tego, co powinno się stać z tym miejscem.
- To miejsce powinno zostać przywrócone miastu w taki sposób, żeby mieszkańcy mogli tam bywać. Bo generalnie ze Szczecinem jest tak, że to, co ważne, dzieje się tylko po jednej stronie rzeki, w przestrzeni odgrodzonej ulicami i drogami. Kulturze miasta brakuje przestrzeni rzecznej, społecznej przestrzeni miasta portowego. Na starych zdjęciach ona jest, a dziś...? Zapomnieliśmy o systemie kanałów, o wyspach... Chciałabym to przywrócić miastu.
Łasztownia to również stare obiekty poprzemysłowe. Jeśli zostanie zachowana ich architektura i jeśli będą odnowione tak, żeby nie ingerować w ich starą konstrukcję, to nie tylko galeriami można będzie wypełnić przestrzeń Łasztowni. Pięknie byłoby połączyć starą architekturę ze współczesnymi rozwiązaniami. Chodzi tylko o to, żeby jak najwięcej zachować z historii tego miejsca, żeby móc je pokazać następnym pokoleniom.
Czy praca nad przedstawieniem, nad kolejnym wierszem wymaga jakiegoś specjalnego skupienia i miejsca?
- Byłoby idealnie znaleźć sobie taką przestrzeń. Ale, niestety, żyjemy w tak pospiesznych czasach, że trudno ją wyciosać tylko dla siebie. Pomysły trafiają się więc pomiędzy wszystkim, co dzieje się dookoła. Czasem mnie to irytuje, ale jest tak, jak jest i trzeba próbować robić swoje, realizować pomysły w takich warunkach, jakie są, między jednym projektem a drugim, między domem a wyjazdem.
Ostatnio bardzo modne jest dzielenie literatury na kobiecą i męską.
- Trudno, żeby moja twórczość nie była kobieca, skoro jestem kobietą. Mężczyźni tworzą po męsku. Ale ja bym takich etykietek nie przyklejała. Zawsze bawi mnie sytuacja krytyków, którzy mówią o literaturze kobiecej jako "menstruacyjnej" czy "poporodowej", bo z czymś takim się spotykam. Od kobiecości się nie odżegnuję, skoro taką płcią jestem naznaczona.
Nad czym pani obecnie pracuje?
- Ostatnio byłam na spotkaniu pod Poznaniem, gdzie wręczano nagrody Kościelskich. W ramach promocji tzw. młodych twórców, czyli do 40. roku życia (śmieszne to, ale rzeczywiste), krytycy polscy promowali tam literaturę. Jedną z osób promowanych byłam ja. W związku z tym wróciłam do pisania i mam nadzieję dokończyć to, co zalegało od jakiegoś czasu.
**
Weronika Fabich związana jest ze szczecińskim Teatrem Kana, gdzie zaangażowana jest w realizację projektów artystycznych, współtworząc zarazem ich formułę (m.in. Projekt Teatry Świata, Międzynarodowy Festiwal Artystów Ulicy, Okno, Piwnica Literacka). Współpracuje z licznymi ośrodkami kultury i edukacji, prowadząc warsztaty twórczego myślenia, metafory, kontaktów interpersonalnych. Autorka kilku spektakli teatralnych (m.in. "Szwalnia" i "Szachy"). Wydała trzy tomiki wierszy: "W białej koszuli", "Alfabet erotyczny", "Na końcu pępka".