Artykuły

Festiwal Teatrów Lalek. Dzień czwarty

"Igraszki z diabłem" w reż. Petra Nosalka z Olsztyńskiego Teatru Lalek, "Dziadek do orzechów" w reż. Jacka Pietruskiego z Teatru Baj Pomorski w Toruniu i "Gdy słychać wycie" Teatro Corsario na XV Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek "Spotkania" w Toruniu. Pisze Emilia Adamiszyn z Nowej Siły Krytycznej.

Kolejny dzień festiwalu zdominowały diabły. "Igraszki z diabłem" [na zdjęciu] w reżyserii Petra Nosalka zrealizowane w Olsztyńskim Teatrze Lalek, pokazano w nurcie przedstawień dla dzieci. Podstawę inscenizacji stanowi sztuka Jana Drdy, opowiadająca o perypetiach Marcina Kabata, który ratuje z rąk diabłów królewnę Desperandę i jej służącą Kasię (dziewczęta tak bardzo pragnęły mężów, że podpisały cyrografy). Ten przezabawny i mądry tekst Nosalek ubrał w bardzo atrakcyjną formę. Komedia Drdy została przedstawiona z perspektywy opowieści diabłów (całkiem współczesnych, bo z komórkami) - historii o tym, jak to dwieście lat temu dobrze im się żyło. Wydarzenia zawarte w retrospekcji przedstawiono w planie żywym i za pomocą lalek czeskich, animowanych bardzo wyraziście i żywiołowo w pomysłowo zaaranżowanej scenografii. Pochyły, drewniany podest pełnił rolę wzniesienia, po uchyleniu - klapy młyna i czeluści piekielnych. Przedstawienie zrobiono nie tylko z dużym poczuciem humoru, ale też bardzo mądrze, bez natrętnego dydaktyzmu. W przystępny sposób opowiedziano dzieciom, że każdy jest i biały i czarny. I tak jak anioły i diabły, tak w człowieku zmagają się dobro i pokusa zła. Liczni bohaterowie stali się przykładem postaw negatywnych i pozytywnych. Ze sceny popłynęła prawda, że nie należy wierzyć pozorom - Pustelnik Scholastyk mógł nazywać siebie świętym, ale zbyt szybkie potępienie królewny i Kasi, odsłoniło jego prawdziwą naturę pełną pychy. Natomiast Rozbójnik potrafił zrozumieć swoje winy i zmienił się. "Igraszki z diabłem" to opowieść o tym, że każdy zasługuje na szansę.

Drugim, granym dla widowni dziecięcej przedstawieniem był "Dziadek do orzechów" Jacka Pietruskiego zrealizowany z aktorami Baja Pomorskiego, Sceną Teatru Dziecięcego i tancerkami Małej Rewii. Połączenie sił zaowocowało powołaniem świata scenicznego pełnego fantazji, ulotnego, zmiennego. Za sprawą "Dziadka do orzechów" na chwilę w teatrze zapanowała atmosfera przedświątecznej krzątaniny, choinki, oczekiwania na prezenty. Twórcom także udało się uchwycić istotę prozy Hoffmana, niejednoznaczną interpretację świata, otwartą na magię i cudowność. Świat realny płynnie przemieniał się w fantastyczny. Przestrzeń salonu niepostrzeżenie stawała się miejscem niesamowitych i niebezpiecznych przygód. Wystarczyła niewielka zmiana kostiumu, aby rodzice przeistoczyli się w parę królewską, a myszy poważnie zaczęły zagrażać królestwu. Przez cały spektakl płynęła muzyka Piotra Czajkowskiego. Z niej wyrastały sceny liryczne i groźne, jak walka królestwa myszy z królestwem ludzi. Lalki, głównie myszy, animowane przez dzieci w konwencji czarnego teatru, emanowały niezwykłą energią.

Perfekcją w animowaniu lalek zaskoczył Teatro Corsario z Hiszpanii w spektaklu "Gdy słychać wycie" grany wyłącznie dla dorosłych. Zaskoczył także odważną realizacją - zwłaszcza ilością i charakterem scen erotycznych i scen przemocy. Spektakl rozgrywa się wyłącznie w planie lalkowym, te są prowadzone w technice czarnego teatru. Lustro sceny zmniejszono do ekranu, w obrębie którego animowano lalki, montaż poszczególnych scen przypominał filmowe rozwiązania. Nieprawdopodobna wirtuozeria w animowaniu lalek, sprawiła, że można było czasem zwątpić z jaką animacją, lalek czy wirtualną, ma się do czynienia.

"Gdy słychać wycie" to historia Thalii, której matka została zabita przez Inkwizycję. Jej duch, aby uchronić córkę przed ziemskimi cierpieniami, usypia dziewczynę w magiczny sposób za pomocą igły i zabiera na dno morza do syren. Równolegle toczy się historia Hansa, który zakochuje się w dziewczynie, walczy z olbrzymami i zamienia się w wilkołaka. Po siedmiu latach znów się spotykają. Jednak pocałunek Hansa nie budzi Thalii, robi to dopiero dziecko zrodzone z ich "związku".

Świat, przedstawiany przez Teatro Corsario, zupełnie pozbawiony jest duchowości. Reżyser, Jesús Pea, nagromadził obrazy, bazujące na skojarzeniach dotyczących tego, co cielesne i piętnowane. Seks (łącznie z nekrofilią), kanibalizm, wilkołak jako wyobrażenie wydobycia na wierzch zwierzęcia w człowieku, morderstwa, dużo przemocy, fekalia. Świat nabiera cech nieczystości. Zostaje to zaznaczone na początku opowieści poprzez obecności Inkwizycji symbolizującej apogeum walki Kościoła z grzechem. Wprowadza tym samym wymiar zakazów religijnych, a także kulturowych, bo chrześcijaństwo odegrało znaczną rolę w budowaniu kultury europejskiej. Całej historii patronuje też chrześcijańskie wyobrażenie diabła. To on uruchamia akcję i czuwa nad rozwojem wydarzeń. Gwałt, jakiego się dopuścił na matce Thalii, sprawia, że osierocona dziewczynka wyrusza w świat i wplątana zostaje w całą serię relacji z postaciami ludzkimi i mitycznymi. Podobne sceny jak w przedstawieniu, znajdujemy w literaturze czy codziennych gazetach - spektakl gromadzi je i epatuje nimi widza przez kilkadziesiąt minut. Rezultatem jest przejaskrawienie zjawiska. Pokazanie tego, co skrywane, wynaturzone, nakreślenie obrazu człowieka zza zasłony tego, co akceptowane i odkryte w kulturze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji