Artykuły

Krótka długość

"Witaj/Żegnaj" w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim w Bydgoszczy na Festiwalu Prapremier. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

Klata w Bydgoszczy obraca króliczka

Po obejrzeniu najnowszej premiery Jana Klaty pomyślałem melancholijnie, że w pewnych okolicznościach przyrody nawet to, co bardzo długie, jest zawsze jakoś za krótkie. Trzygodzinny bydgoski spektakl inspirowany projektem Lori-Parks - 365 sztuk na 365 dni roku - powinien trwać 12 godzin albo miesiąc. Bo przecież chodzi w nim o przestrojenie widza, odurzenie go głupotą świata, zrównanie scenicznego badziewia z badziewiem prawdziwego życia. Można było ustawić na sali sofy do leżenia albo stoliki z wyszynkiem, pozwolić widzom wchodzić i wychodzić, czekać, aż coś się zatnie, i patrzeć, co z tego wyniknie...

Jednak Klata nie zaryzykował, jak każdy sprytny mężczyzna poddał się w kwestii długości, inwestując w szybkość i technikę. Na scenie kręci się obrotów-ka z trzema miejscami akcji: łąką z błękitnym niebem, pokojem z rolowanymi tapetami i miękką ścianą w domu wariatów. Między nimi przełazi nieustannie jedenastka aktorów w dżinsowych mundurkach, odgrywając króciutkie etiudy. Gag za gagiem, greps za grepsem. Wulkany śmiechu na widowni. Sam dawno tak się nie bawiłem. Publiczność masowo wysyła SMS-y. Pewnie piszą, że też świetnie się bawią.

Bo jak tu nie lubić przedstawienia, w którym każda scena jest wizualizacją założeń filozoficznych Maksyma i Fiodora z opowiadań Szynkariowa. Fiodor usiłuje wytłumaczyć przyjacielowi alkoholikowi, na czym polega buddyzm zen, a ten mu zawsze odpowiada wiekopomną frazą: "A idź ty na chuj!". Tematykę kolejnych sekwencji da się przecież streścić w krótkich żołnierskich słowach: wojskowi to debile, rodziny z przedmieść poddają się mentalnej masakrze, media są skurwione, hipermarkety sprzedają już naprawdę wszystko. Spadające z sufitu na scenę foliowe reklamówki ilustrują brak świadomości ekologicznej. Jednocześnie Klata jawnie kpi, że też robi w teatralnych odpadach, śmieciach konwencji. "Witaj/Żegnaj" jest popisem reżyserskiej sprawności montażowej, logistyki aktorskich marszrut, kapitalnej wyobraźni choreografa. Podejrzewam, że bydgoski zespół ma niezłą frajdę z grania, nie tyle bluzgają tekstem, ile tańczą z ukłonami, ach, brawa, kwiaty, ogólne szczęście.

Wychodzę z teatru z mętlikiem w głowie. Jan Klata zwariował? Moje poczucie humoru przeszło właśnie w fazę andropauzy? Spektakl startuje w przetargu, kto najładniej ubierze redakcję "Rzeczpospolitej"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji