Artykuły

Czym szumi stara lipa

"Jan Kochanowski - miło szaleć kiedy czas po temu" w reż. Sławomira Gaudyna w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Nowinach Gazecie Codziennej.

Wszyscy znają te słowa z fraszki "Na lipę": "Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!". Ale dla wielu znajomość z Janem Kochanowskim na nich się kończy.

Niektórzy przypomną sobie czasem figlarny fragment innej fraszki: "Daj, czegoć nie ubędzie, byś najwięcej dała!". Albo pocieszającą mądrość dedykowaną podstarzałym amantom: "Im kot starszy, tym ogon jego twardszy!". Często nie wiedząc, że pochodzi z kolejnej fraszki Jana z Czarnolasu.

Humor i przypowieści

A poezję Jana Kochanowskiego warto poznać bliżej, bo gdy się ją pozna, to z pewnością polubi. Jest powabna, pełna dosadnego humoru i mądrych przypowieści, które wypisz, wymaluj bardzo pasują do naszych czasów.

Wiedząc o tym, Sławomir Gaudyn, autor i reżyser spektaklu "Jan Kochanowski - miło szaleć kiedy czas po temu" postanowił przenieść fraszki Mistrza z Czarnolasu na scenę. Już w założeniu takie przedstawienie nie może się nie podobać - Mistrz Jan był pierwszorzędnym facecjonistą i żartownisiem, bardzo bystrym obserwatorem ludzkich zachowań. Nie było kogoś, z kogo by nie zakpił, żadnej instytucji, żadnej świętości.

To, czemu się przyglądnął i co zapamiętał zaraz zgrabną fraszką na papier przelewał. Nie stroniąc od opisywania skłonności sobie współczesnych do uciech grzesznych i ponad miarę. To wszystko sprawia, że fraszki same pchają się na scenę.

Co się mówi i jak

Ale z Kochanowskim na scenie, jest jak z Fredrą. Trzeba bardzo pilnie uważać, nie tylko, co się mówi, ale i jak się to mówi i nie może to być deklamacja ani mentorstwo. Każde słowo ma być wypieszczone, ładnie podane, bez przyspieszeń, powabnie, z polotem i dystansem.

W przedstawieniu Sławomira Gaudyna, w oszczędnej, stylowej scenografii Krzysztofa Motyki i z równie stylową muzyką świetnie zaaranżowaną przez Jarosława Babulę, tak właśnie, kunsztownie i z humorem posługują się słowem Jana Kochanowskiego Anna Demczuk, Mariola Łabno, Piotr Napieraj, Piotr Szulc i Łukasz Krzemiński. Mniej udanie robi to Joanna Baran, której warunki głosowe są takie, że jak zaczyna mówić głośniej, to słychać ją gorzej, niż kiedy mówi ciszej. Ale ten mankament - chyba do usunięcia, nadrabia urodą, wdziękiem i tańcem.

Na scenie jest dużo radości, bo fraszki są zabawne już w samej treści. A aktorzy bawią się nimi, żartują z sobą i z siebie, i te klimaty przenoszą na widownię.

Słabostki i śmiesznostki

Spektakl Sławomira Gaudyna, roztańczony i rozśpiewany, jest dowcipny, żartobliwy, czasem poważniejszy i co najistotniejsze - znakomicie przybliża urokliwą i pełną mądrości poezję Mistrza z Czarnolasu. Który patrząc na świat pełen ludzkich słabostek i śmiesznostek, bez wymądrzania się podpowiadał sobie współczesnym jak mają, a jak nie powinni żyć. Za to część z nich pewnie go kochała, a inni nienawidzili.

Tak się składa, że to, za co ganił i chwalił, w niezmienionym kształcie przetrwało do dziś i jest w nas. Dlatego warto posłuchać Jana z Czarnolasu. Posłuchać, czym szumi jego stara lipa.

Andrzej Piątek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji