Artykuły

Wrocław. Wojcieszek w Notatniku Teatralnym

To lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów twórcy "Made in Poland" i dla tych, którzy chcą wiedzieć, kto dziś wyznacza trendy w polskim teatrze. Odpowiedź brzmi: Przemysław Wojcieszek.

Trzystustronicowy "Notatnik Teatralny" niemal w całości poświęcony jest postaci reżysera i dramaturga Przemysława Wojcieszka. Wcześniej takich monograficznych opracowań doczekali się m.in. Krzysztof Warlikowski, Jan Klata czy Danuta Stenka.

Wojcieszka różni od nich praktycznie wszystko. Nie ma wykształcenia artystycznego. Dwukrotnie zdawał do łódzkiej filmówki, ale mu się nie udało, nie dokończył studiów polonistycznych na Jagiellonce, ani na Uniwersyteckie Wrocławskim. Do teatru trafił późno, najpierw zdążył pokazać się jako filmowiec i nakręcić "Zabij ich wszystkich", "Głośniej od bomb" i "W dół kolorowym wzgórzem". Potem na ryzyko Jacka Głomba zrealizował w Legnicy swój przerobiony na dramat scenariusz "Made in Poland". Zamiast bolesnych, najeżonych symboliką spektakli, jakimi szokował w latach dziewięćdziesiątych Krzysztof Warlikowski, zaproponował proste historie o ludziach, którzy chcą odnaleźć szczęście w nieprzyjaznym świecie. Filmowe historie, w których zakochała się teatralna publiczność.

Krytyk Roman Pawłowski pisze w "Notatniku", że Wojcieszek potrafi łączyć świetną obserwację obyczajową z polemiczną pasją wrażliwego na problemy społeczne artysty. Piotr Kruszczyński, dyrektor Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu (gdzie reżyser zrealizował spektakl "Ja jestem Zmartwychwstaniem"), opowiada jak Wojcieszek, zbierając materiał do dramatu, chodził po Wałbrzychu i rozmawiał z mieszkańcami. Mówi, że jego teatr jest pełen ciepła, dobroduszności i wyrozumiałości dla ludzkich wad. I wspomina, jak widzowie wychodzili z kontrowersyjnej sztuki o księdzu jednak pogodni i "lepsi".

Jolanta Dylewska, autorka zdjęć do filmów Wojcieszka, chwali w nim kreatywnego i zaskakującego kompana, który potrafi otwierać na różne pomysły współpracowników. Przemysław Bluszcz, jeden z ulubionych aktorów reżysera, wspomina, z jaką niecierpliwością Wojcieszek pracował z aktorami podczas prób do "Made in Poland": Wszystko chciał mieć jednocześnie: doskonałych aktorów, dobrze zrobione dekoracje. Był cholernie niecierpliwy. Strasznie tej rzeczywistości głodny.

Scenografka Małgorzata Bulanda pamięta, jak Wojcieszek denerwował się, że na próbach nie ma np. autentycznego tomiku wierszy Broniewskiego (w "Made in Poland"). - Przemek myślał jak reżyser filmowy. Upierał się, żeby natychmiast dostać zapisane w scenariuszu rekwizyty. W teatrze możemy pracować nawet z książką telefoniczną - wyjaśnia Bulanda, która jednocześnie zauważa, że doświadczenie filmowe bardzo Wojcieszkowi pomaga. Jest też na odwrót. Przemysław Bluszcz uważa z kolei, że dzięki teatrowi Wojcieszek nauczył się unikania gadulstwa. Teraz nie obawia się ciąć scenariuszy.

Bardzo dokładnie zrobiona została Kronika. Z niej dowiadujemy się, że Wojcieszek wcale nie urodził się Jelczu-Miłoszycach, jak błędnie podaje wiele gazet, ale we Wrocławiu. Są prasowe echa skandali związanych ze spektaklami, m.in. z wrocławskim "Zaśnij teraz w ogniu", kiedy oskarżono dyrekcję o niegospodarność, bo kupiła aktorom za drogie rekwizyty, albo wałbrzyskim "Ja jestem Zmartwychwstaniem", kiedy radny PiS miał pretensje o to, że sztukę o związku byłego księdza i prostytutki pokazano niedługo po poświęceniu nowej sceny.

Jest wreszcie zapis sztuki "Miłość ci wszystko wybaczy" (premiera w warszawskim Teatrze Polonia), a do numeru została dołączona płyta z dobrą oprawą dźwiękową do spektakli i filmów Wojcieszka, którą nagrał zespół Pustki. Szkoda tylko, że zabrakło na niej miejsca na klimatyczną muzykę Bartłomieja Straburzyńskiego do "Made in Poland" albo "Ja jestem Zmartwychwstaniem". Byłaby pięknym uzupełnieniem.

Najnowszy projekt Przemysława Wojcieszka to pierwsza część tzw. tryptyku wolimierskiego. Spektakl "Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza" będzie miał premierę 17 października w Kościele Mariackim w Legnicy.

- To będą historie, w których kleję zasłyszane lokalne opowieści, moje fascynacje literackie, historie, które będą komentarzem do moich gwałtownych poszukiwań religijnych. Tytuł ukradłem Markowi Grechucie i Ewie Lipskiej - opowiada w wywiadzie dla "Notatnika" Wojcieszek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji