Artykuły

Pyton wykopuje dybuka

"Przylgnięcie" w reż. Aldony Figury z Laboratorium Dramatu w warszawie na Międzynarodowym Festiwalu Konfrontacje Teatralne w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Pszenno-buraczany mafiozo gryziony przez dybuka - to nowy holokaustowy spektakl Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka.

W Konfrontacjach Teatralnych słobodziankowe Laboratorium Dramatu miało bardzo znaczący udział, bodaj pięć przedstawień z premierą włącznie - mianowicie z premierą spektaklu "Przylgnięcie" Piotra Rowickiego w reżyserii Aldony Figury. Najpierw lecą "k ", lecą i lecą, bo tak przy karkówce rozmawiają wsiowi lub małomiasteczkowi gangsterzy, aż boss, ksywa Pyton, zgadza się, aby staremu na uposażeniu KRUS przemówić do rozsądku. Stary rolnik ma się zgodzić - i przyciśnięty do gleby tak czyni - na sprzedaż ziemi pod dom dla Pytona, który ten chce wnieść w małżeństwo z krzykliwą i równie "k jącą" ukochaną. Ślub tuż, tuż, suknia panny gotowa i goście czekają. Lecz po tej kabaretowej przygrywce dramat: Pyton nagle nienormalnieje - coś w niego wlazło i płacze. Lekarz (pijak) nie pomaga, ksiądz (pazerny zdzierca) też nie, aczkolwiek słusznie rozpoznaje, że Pyton zaczyna mamrotać po żydowsku. Bo Pyton gaworzy dziecięcym głosem i nawołuje: "mame"! Itd. W Pytona wlazł dybuk, dusza malutkiej Hany, żydowskiej dziewczynki ukrywanej w domu ojca rolnika, zamordowanej ze strachu przed odwetem Niemców (zakopana żywcem) przez tutejszych, w tym dziadka Pytona. Pyton się męczy, mafia śmieje się i chce wykołować niesprawnego przywódcę. A ten, ignorując wszystkich, przejęty sprawą a może tylko kierowany dybukiem, aby się uwolnić, kopie, kopie i kopie w miejscu, gdzie zakopano dziecko To scena godna nie byle jakiej inscenizacji, na swój sposób doprawdy znakomita, diament oprawiony - a jakże - w papier-mache teatru Słobodzianka. Tym bardziej, że spektakl grany był w ohydnej sali dawnej stołówki w Chatce Żaka (opuszczona, bo współcześni studenci nie jedzą) i wydawało się, że piaskownica, w której Pyton kopie, została po prostu ustawiona na teatralnym podeście. Tymczasem Pyton kopie fizycznie i zarazem metaforycznie, symbolicznie - i ku zaskoczeniu widzów dokopuje się o wiele głębiej niż stoi podest z piaskiem. Kopie dogłębnie - czyli w głąb polskiej ziemi, albo w nasze dusze?!

To zapętlenie dramaturgiczne przytaczamy dla tych, którzy nie byli. Niech żałują, bo teatr Laboratorium Dramatu ma ten unikalny nacisk prawdy wyrażonej w dokuczliwie banalnej historii, że czepia się niczym rzep ogona, a tego nikt nie lubi. Nawet jeżeli jest to prawda marginalna - to jednak jest nie mniej ważna niż gdyby była powszechna. I denerwuje, gdyż ten teatr bynajmniej nie daje wizji uspokojenia, wytłumaczenia, spowiedzi, rachunku. Ale czy - mówiąc banalnie - uczula na "problem"? A jeżeli tak, to kogo?

Chwilami chciałoby się zwołać: Boże, precz, kochany Słobodzianek w nadmiarze szkodzi. Bo jeżeli znana się, skąd pochodzą wypowiadane przez aktorów frazy, z jakich autentycznych historii zostały zaczerpnięte - oraz w jakie zostały wpisane sztampowe i tabloidowe historie, to nóż się otwiera (przyjeżdża żydowski sławny naukowiec, pisarz, kompozytor - niepotrzebne skreślić ). Wtedy szkoła Słobodzianka idzie po krawędzi noża. Jak wówczas kiedy w "Przylgnięciu" znakomity zresztą Zdzisław Wardejn (jedyny Żyd w miasteczku) zaczyna nucić na melodię "Iskiereczki": "Była sobie raz Bo jej tatuś na Majdanku, mama w Oświęcimiu". To piosenka 9. letniej Elżbiety, kartka z tekstem jej wersji "Iskiereczki" znaleziona została w dziecięcym buciku. Na Majdanku. Nie wiem, czy Słobodzianek ustalił z Elżbietą, że ta zgodziła się, aby jej pioseneczka była muzyczną ilustracją dla rozterek Pytona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji