Artykuły

Dukając mistyczne traktaty

XIII Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne w Lublinie. Pisze Grzegorz Kondrasiuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Zgodnie z tym, co zapowiadał dyrektor Konfrontacji Teatralnych Janusz Opryński, 13. edycja festiwalu stoi na dwóch filarach. Dominują tematy żydowskie w najprzeróżniejszych realizacjach, ale nie brakuje też rosyjskich czy wschodnich inspiracji.

Stąd drugiego festiwalowego dnia obok izraelskiego teatru tańca ("La Mariposa" ze szkoły dramatycznej Seminar Hakibutz) i wiązanki chasydzkich opowieści zaczerpniętych z Martina Bubera ("Gog i magog. Kronika chasydzka" Teatru Jeleniogórskiego) można było obejrzeć dwie prezentacje zza wschodniej granicy. Teatr Dramatu Rosyjskiego z Rygi wystawił dramat Aleksandra Borszakowskiego "Król i błazen", a Teatr "Stary Dom" z Nowosybirska - spektakl "Uczucia", wariację na motywach czechowowskich.

Michał Zadara, przywożąc do Lublina swoją interpretację nieśmiertelnych chasydzkich mistycznych anegdot, dał Konfrontacjom bolesnego prztyczka w nos. Trudno właściwie "Goga i magoga" nazywać spektaklem teatralnym - to raczej niechlujny (z założenia) szkic, w którym intencja docierania do sensów buberowskiej filozofii zastąpiona została jednym, niezbyt oryginalnym konceptem burzenia praw widowiska i podważania teatralności, co jest podobno znakiem firmowym wielu produkcji Zadary. Temu reżyserskiemu pomysłowi urosła już całkiem spora (bynajmniej nie chasydzka broda), równolegle ze starzeniem się i konserwatywnieniem awangardy, a do tematu żydowskiego mistycyzmu stosowanego pasuje tak samo dobrze jak do jakiegokolwiek innego. Kawiarniana sala, pośrodku której czterej aktorzy odczytują swoje kwestie z kartek wybranych ze stosu kserokopii, mylą się, podpowiadają sobie i wzajemnie się przekrzykują, od czasu do czasu fałszywie (czyli bardzo awangardowo) pobrzękując na fortepianie służącym im za stół. "Nie rozumiem" - zdaje się mówić reżyser (przypomnijmy - jedno z tzw. "nazwisk" młodego polskiego teatru) - "bo tego wszystkiego zrozumieć się nie da, można tylko w nieskończoność napawać się brzmieniem słów". Czy trzeba aż teatru, żeby wyjawić tajemnicę, że jest się niczym uczniak, dukający na lekcji polskiego słowa wiersza, które musiał wykuć "na blachę", a które niezbyt go interesują? Może ta interpretacyjna nieporadność lepiej by wybrzmiała, gdyby była nieporadnością rzeczywiście wyreżyserowaną i zagraną przez aktorów, a nie wynikającą po prostu z niedopracowania i nadmiernego zaufania przecenianym przez krytyków konceptualnym zdolnościom?

Natomiast za możliwość obcowania raz na rok z dziełami tak wydoskonalonymi w swojej klasie, jak "Uczucia" Nowosybirskiego Teatru "Stary Dom" należy się organizatorom Konfrontacji dozgonna wdzięczność. Za każdą minutą tego przedstawienia czuje się bogactwo kultury i tradycji teatralnej, które najkrócej można określić jako dobry, nieomylny gust czy wysmakowany styl. Reżyser Linas Zaikauskas podjął się zadania przełożenia literackiej do szpiku kości, opartej na słowie dramaturgii Czechowa na widowisko mieszające burleskowy, pantomimiczny humor z teatrem plastycznym. W oprawie motywów tak bardzo rosyjskich jak grana na żywo muzyka, na przemian rzewna i skoczna, tęskne piosenki, ludowe stroje, tańczący niedźwiedź czy samogon pity z olbrzymiego baniaka, w potoku bardzo sprawnie, tanecznie zagranych gagów, niepokojąco, wręcz tragicznie wybrzmiewają tu i ówdzie rozsiane czechowowskie skargi na "życie niemożliwe, życie nie do zniesienia", wymówione i wykrzyczane do mikrofonu poprzez zasłony teatralnego dymu. "Stary Dom" dokonał rzeczy wielkiej, mieszając rubaszność i ironię, rozpacz i beztroski śmiech.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji