Artykuły

Warszawa. Projekcja"Końca pieśni" Borowskiego

Studium Teatralne zaprasza 28 marca o godz. 17.30 do swojej siedziby przy ul. Lubelskiej 30/32 na projekcję dokumentalnego filmu Piotra Borowskiego "Koniec pieśni". Pokaz filmu odbędzie się dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy w ramach projektu "Transgresje".

Film Piotra Borowskiego "Koniec pieśni" jest dziełem niezwykłym i wstrząsającym. Ukazuje śmierć pewnej warstwy kultury. Kilkadziesiąt lat temu w domach na Białostocczyźnie rozbrzmiewały pieśni - teraz już się w nich właściwie nie śpiewa. Najdziwniejsze jest to, że odejście pieśni dokonało się jakby mimochodem, niedostrzeżone przez samych mieszkańców. Film pokazuje, jak reagują na nie ci, od których pieśni odeszły.

Niespełna trzydzieści lat temu czwórka osób związanych z Gardzienicami - Piotr Borowski, Sergio Hernández, Elżbieta Majewska i Wanda Wróbel - wyruszyło na Wyprawę Zimową (4 grudnia 1980- 13 lutego 1981), chodząc od wsi do wsi, prezentując przygotowany specjalnie na tę drogę spektakl "Już odchodzimy". Wieczorami odbywały się Zgromadzenia, na które przychodzili mieszkańcy wsi. Borowski, nagrywając pieśni na magnetofon, dokumentował te spotkania.

Wkrótce po Wyprawie Zimowej odszedł z Gardzienic. Pracował w Workcenter of Jerzy Grotowski w Pontederze, uczestniczył w Akcji. Po powrocie do Warszawy założył własny zespół - Studium Teatralne, którym kieruje do dzisiaj. Kasety z "Wyprawy Zimowej" leżały przez lata bezużyteczne. Borowski postanowił je w końcu oczyścić, przegrać na płyty CD i oddać "właścicielom". Jednak większość z ówczesnych wykonawców już nie żyła (zarejestrowane pieśni wykonywali przeważnie ludzie starzy); wobec tego Borowski starał się dotrzeć do ich dzieci, wnuków. Oddając pierwsze płyty, słuchając nagrań wspólnie z rodzinami śpiewających, przeżył wstrząs. Wtedy postanowił zrobić ten film.

Już pierwsze ujęcie pokazuje, jak głęboki musiał być to wstrząs. Widzimy twarz mężczyzny. Słychać odtwarzaną pieśń. Mężczyzna jest silny, krzepki, wygląda na nieskorego do wzruszeń. I nagle jakby został ugodzony, po jego surowej twarzy zaczynają płynąć łzy. Dziwny to stan - nie rozpacz, nie ból, ale wzruszenie. Mężczyzna nie kryje uczuć przed kamerą, jest wobec niej bezbronny. To coś porażająco prostego, szczerego, nad czym nie sposób przejść do porządku. Siedzące obok mnie na widowni osoby też płaczą.

Poszedłem obejrzeć projekcję, bo interesuje mnie teatr. Byłem przekonany, że zobaczę odwołania do Wyprawy Zimowej, echa pobytu jej uczestników w Wierszalinie, w miejscu działalności proroka Ilji. Uświadomiłem sobie jednak szybko, że rzecz dotyczy spraw o wiele ważniejszych, fundamentalnych.

"Dziś już nic tu nie ma" - mówili kolejni bohaterowie filmu. I to "nic" dotyczyło nie tylko pieśni. W ciągu trzech dekad zniknął ogromny obszar kultury normującej życie społeczne wsi na Białostocczyźnie. Dziś nikt już nie śpiewa a bogactwo pieśni, nagranych nie tak dawno przecież, było nieprzebrane. Borowski poprzez twarze ludzi pokazał, jak mocno boli uświadomienie sobie takiej straty. Jest i drugi aspekt, osobisty. Te pieśni śpiewane były przecież przez bliskie słuchającym osoby, których już nie ma. Być może to jedyne zachowane nagrania głosu matki, żony...

Film kończy panichida w cerkwi, odprawiona za tych, którzy odeszli. Tym razem słyszymy piękne pieśni liturgiczne. Na rozśpiewanej niegdyś Białostocczyźnie cerkiew to jedyne miejsce, w którym się jeszcze śpiewa. Z domu, z pola pieśń bezpowrotnie odeszła. Umarła. (Tadeusz Kornaś. Didaskalia nr 83. luty 2008)

KONIEC PIEŚNI

film dokumentalny

idea i reżyseria Piotr Borowski

Rafał Leszczyński, zdjęcia i montaż; Mateusz Skalski, zdjęcia; Gianna Benvenuto, współpraca;

Wanda Wróbel, fotografie archiwalne; Jarek Bajdowski, opracowanie dźwięku

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji