Artykuły

Niska sztuka wysoka

VII Festiwal Dialogu Cztrech Kultur w Łodzi ocenia Dariusz Pawłowski w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Kolejny Festiwal Dialogu Czterech Kultur jest już historią. Kolejny, a właściwie pierwszy, bo tegoroczna impreza miała się nijak do poprzednich. W dodatku trudno uznać, że był to Festiwal, mało w nim było Dialogu, a zwłaszcza Czterech. Jedyny element nazwy, który znalazł się w Łodzi, to Kultura.

Żałuję jednak, iż nowa formuła okazała się intelektualnym onanizmem, zanurzonym w formalinie. Bal dla ludzi zmienił się w akademię dla wybrańców.

Najlepszym pomysłem nowej ekipy, realizującej festiwal (Katarzyna Knychalska - dyrektor naczelny oraz Agata Siwiak i Grzegorz Niziołek - dyrektorzy artystyczni), było - w mym mniemaniu - zebranie całej edycji pod wspólnym tematem. Taki krok daje szansę usystematyzowania imprezy, uporządkowania zsypu pomysłów od Sasa do lasa (jakim były poprzednie edycje), a przede wszystkim postawienia konkretnych pytań, na które w różnej formie mogą odpowiedzieć artyści. I to wielostronne odniesienie się do tematu może być nadzwyczaj ciekawe, czego zalążki można było znaleźć i odczuć podczas tegorocznej imprezy. W następnych odsłonach FD4K warto by budowanie repertuaru pod wspólnym tematem kontynuować.

Różnorodność podejścia do tematu - a będę się upierał, że specyfiką festiwalu dialogu winna być jego różnorodność - zakłada, według mnie, także wystąpienie do jak największej liczby grup odbiorców. Oczywiście, w miarę środków (których FD4K ma zdecydowanie za mało) i na poziomie, pod którym ludzie oczekujący od kultury czegoś więcej niż festynu mogliby się podpisać. Nie oczekuję zatem, że na łódzki festiwal zostanie zaproszona Doda taka, jaką dziś znamy (chyba że wymyślimy taki festiwalowy projekt, w którym mogłaby się sprawdzić i w którym jej udział miałby walory artystyczne - a przecież można to zrobić). Ale jeśli skupimy się jedynie na mniej lub bardziej teoretycznych rozważaniach o "wadze problemu", festiwal będzie żył jedynie w wyspecjalizowanych pismach krytycznych, na łamach prasy i w radiowo-telewizyjnych migawkach, a nie w mieście. I jego rola pozostanie tak naprawdę czysto teoretyczna.

Patrząc na festiwale organizowane w miastach Polski i Europy, dziś festiwal to szum i - nie uciekajmy od tego słowa - gwiazdy. I takiego właśnie, dużego festiwalu, z artystycznymi, ale i popularnymi wydarzeniami oraz ogólnopolską promocją najbardziej dziś Łodzi potrzeba. Festiwal Dialogu Czterech Kultur swoją doskonałą ideą, zawartą w samym pomyśle na niego oraz możliwościami, które on daje, jest świetnym punktem wyjścia do stworzenia takiej imprezy. A tylko takie przedsięwzięcie, wzbogacone o oryginalność przesłania, wynikającego z programu, ma dziś możliwość "przebicia" się i ściągnięcia do miasta rzeszy gości. Różnych gości.

W tym roku wydarzenia gwiazdorskie i znaczące zarazem były, w moim odczuciu, właściwie tylko dwa: wizyta i wykład austriackiego pisarza Martina Pollacka oraz koncert Exploding Star Orchestra pod wodzą Roba Mazurka z saksofonistą Fredem Andersonem w roli Mistrza. Dorzuciłbym do tego świetny koncert Kapeli ze Wsi Warszawa. Zdob si Zdub i Hadag Nahash na rynku Manufaktury, ale te zespoły przecież zawsze dają dobre koncerty. W przypadku pozostałych propozycji, lepszych lub gorszych (z kompletną porażką, jaką okazał się spektakl Michała Borczucha oraz nietrafionym pomysłem ze starodawną formą prezentacji dorobku Tadeusza Kantora, która okazała się co najwyżej sesją dla teatralogów), trudno było znaleźć prawdziwe magnesy - poza spektaklem głośnego Alvisa Hermanisa, który nieco rozczarował. Dziwnie też od programu tegorocznego festiwalu "powiało" smutkiem i wyniosłą powagą. Tak jakby jego twórcom nie przystoiło "kalać" się radością, by nie powiedzieć - rozrywką.

Festiwal się zmienił, wykonał - jak pisałem po jego otwarciu - skok ze skrajności w skrajności, z ludyczności w niszę. Oby w tej niszy nie został, bo skończy tam jako impreza towarzyska. A nisza nie jest miejscem dla tego festiwalu.

Witold Knychalski, dając pomysł Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, mówił pięknie, iż marzy mu się, by był on karnawałem sztuki. Niszowość i smutek tegorocznej edycji przypominały raczej stypę...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji