Artykuły

Zimny monodram

"Psychosis" w reż. Marcina Bortkiewicza w Teatrze Rondo w Słupsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

"Psychosis", monodram Wiolety Komar [na zdjęciu] na motywach "4.48 Psychosis" Angielki Sarah Kane, to spektakl wyprany ze skrajnych emocji, minimalistyczny, przerywany długimi momentami bezruchu i milczenia. I, niestety, nie w całości przekonywujący.

Przyznać trzeba, że twórcy ze słupskiego Teatru Rondo - Wioleta Komar i reżyser Marcin Bortkiewicz wzięli na warsztat tekst niezwykle trudny. "4.48 Psychosis" to dramat pisany przez Kane, jedną z ikon współczesnego teatru brutalistów, w trakcie głębokiej, bezskutecznie leczonej depresji, która zakończyła się samobójczą śmiercią autorki. Nie mamy w nim tradycyjnego podziału na role, jasnej fabuły ani dramatycznego konfliktu. Bohaterka sztuki - sama Sarah Kane - opowiada o swojej desperacji, planach samobójczych, przytacza fragmenty rozmów z lekarzami.

Twórcy spektaklu akcję umieścili w mieszkaniu autorki. Wraca ona do domu i zaczyna nagrywać kamerą wideo swoje wyznanie. Nie wiadomo do końca, kto jest jego adresatem: lekarz, kochanek czy sama dramaturg. Cały ten monolog brzmi jednocześnie jak próba zrozumienia samej siebie, doszukania się sensu czy utwierdzenia w samobójczych planach.

"Psychosis" spektakl wyprany ze skrajnych emocji, minimalistyczny, przerywany długimi momentami bezruchu i milczenia. Słowem: trudny w odbiorze, mało komfortowy dla widza. Jedyne dekoracje to ściana zbudowana z cegieł i czerwone pufy. W efekcie powstało przedstawienie niezwykle "chłodne", i... nie w całości przekonujące. Szczególnie na początku brak rytmu, pomysłu i chyba trochę pewności w grze Wiolety Komar. Ryzykowny wydaje się pomysł przygotowania przedstawienia jako monodramu. Choć Komar już parokrotnie brawurowo radziła sobie z taką formą, to w przypadku "Psychosis" brakuje jej niekiedy partnera na scenie, a przytaczane przez nią z podziałem na role rozmowy z lekarzem brzmią chwilami dość sztucznie.

Bardzo dobrze wypada za to zakończenie. Bohaterka beznamiętnym tonem odczytuje list dziecka z wakacji - prawdopodobnie swój własny. Po czym schodzi ze sceny w rytm odtwarzanej z telefonu komórkowego utworu "She's Not Me" Madonny. Świetnie rozbija to dość jednostajny ton całego przedstawienia. Największym plusem "Psychosis" jest pokazanie zmagania się bohaterki samej ze sobą bez histerii, spazmatycznych konwulsji czy ataków płaczu. Popada ona za to w apatię, nie rusza się i milczy po parę minut, parokrotnie na chwilę wybucha gniewem. Nie ma w tym jednak aktorskiej przesady. Jednak - z drugiej strony - trudno do końca uwierzyć bohaterce wykreowanej przez twórców spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji