Artykuły

Szekspir w Narodowym

"Ryszard II" w reż. Andrzeja Seweryna w Teatrze Narodowym. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.

- Andrzej Seweryn reżyseruje Szekspira w Teatrze Narodowym! - ta wiadomość zelektryzowała teatromanów wyczekujących prawdziwego wydarzenia artystycznego na scenie polskiej. Jednocześnie pojawiały się pytania: dlaczego "Ryszard II", jeden z rzadziej grywanych Szekspirowskich dramatów? Jakie wartości znalazł w tym tekście reżyser, którymi chciał podzielić się ze współczesnym widzem? Kto podoła roli Ryszarda?

Gdy okazało się, że tytułową rolę zagra gościnnie Michał Żebrowski, temperatura oczekiwań jeszcze wzrosła. Co jakiś czas docierały wieści o żelaznej dyscyplinie, z jaką Seweryn prowadził próby, o perfekcji warsztatu mistrza, który od lat "terminuje" w paryskiej Comedie Francaise. Wreszcie słowo stało się ciałem: 16 października widownię Teatru Narodowego wypełniła szczelnie premierowa publiczność. Już po kilku minutach stało się jasne, dlaczego Andrzej Seweryn zamówił u Piotra Kamińskiego nowy przekład Szekspirowskiego tekstu. Piękny język tłumaczenia współgrał z intencjami reżysera ł ułatwiał aktorom klarowność interpretacji. Monumentalny kształt spektaklu wsparła znakomita scenografia znanego z inscenizacji operowych Bory są Kudlićki, nieprawdopodobna oprawa świetlna i muzyczna. A oto, jak reżyser wyjaśnia swoje odczytanie utworu:

- Potrzebowałem przekładu zgodnego z moją koncepcją, a więc wiernego obecnej w nim metaforyce chrześcijańskiej. Szekspir wyposaża Ryszarda w cechy Chrystusowe, każąc mu budować swoje utracone człowieczeństwo w bólu i udręce, a niektóre obrazy odwołują się wprost do wizji pasyjnych.

W istocie "Ryszard II" różni się znacznie od krwawych tragedii autora "Makbeta", w których rozgrzane namiętności popychają do najcięższych zbrodni, gdzie walka o władze odbiera rozum i zdolność refleksji. Ryszard musi ponieść klęskę, by zrozumieć, że wszystko, o co zabiegał, to jedynie "marność nad marnościami". Nie bez walki wewnętrznej, ale jednak z własnej woli oddaje koronę swemu wrogowi, którego wcześniej wygnał z ojczyzny, tron, który zdeprawował go, jak wielu władców przed nim, pragnie jedynie zamienić na mogiłkę. Ta ekspiacja jest procesem bolesnym i powolnym, ale jednocześnie stanowi zwycięstwo nad samym sobą. Ze szlachetnego kruszcu zdaje się być zbudowany także antagonista Ryszarda, Bolingbroke, późniejszy król Henryk IV, którego zagrał Artur Żmijewski. Jedną z najistotniejszych, a jednocześnie najpiękniejszych scen jest rozmowa umierającego Jana z Gandawy z młodym Ryszardem.

- To nie ja jestem chory, to ty jesteś chory - powie doświadczony starzec, ale pyszny, nieświadomy jeszcze "raka", jaki toczy jego duszę, władca bagatelizuje te słowa. Znakomita kreacja Ignacego Gogolewskiego.

Największy jednak aplauz widowni wzbudziła rola Księżnej Yorku w fantastycznym wykonaniu Gabrieli Kownackiej, która dwukrotnie przy otwartej kurtynie otrzymała rzęsiste brawa. To krwista, żywa postać, natomiast z wielu pięknie zakomponowanych scen wiało chłodem. Miało się niekiedy wrażenie, że wykonawcy głównych ról czują się raczej solistami niż wchodzącymi w dramatyczne konflikty czującymi ludźmi. Mimo tych zastrzeżeń, mimo nadmiernego chwilami patosu, trudno nie przyznać, że "Ryszard II" wystawiony przez Andrzeja Seweryna na scenie Teatru Narodowego to wielkie widowisko teatralne.

Na zdjęciu Artur Żmijewski jako Henryk IV i Michał Żebrowski jako Ryszard II.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji