Olsztyn. Koncerowa "Ryserskość wiesniacza"
Miłośnicy opery przeżyli przygodę: wysłuchali w całości operę Pietra Mascaniego "Rycerskość wieśniacza". Na widowni - nic dziwnego - odnotowano komplet. Opera Mascaniego, to dzieło jednoaktowe, przedzielone pomiędzy dwiema odsłonami - znaną każdemu melomanowi "pieśnią bez słów".
Występujący w "Rycerskości wieśniaczej" śpiewacy (sopran, tenor, dwa mezzosoprany i baryton), to dyplomanci Akademii Muzycznej w Gdańsku. Anita Rywalska-Sosnowska (rodem z Iławy, tu - w roli Santuzzy), Krzysztof Gaszą (w roli Turridu), Agnieszka Dziewulska (olsztynianka, w operze Łucja, matka Turridu), Leszek Kruk (rola Alfia), Blanka Dembosz (Lola, żona Alfia). Śpiewał chór olsztyńskich "Wawrzyczków", przygotowany przez Benedykta Błońskiego, grała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Olsztyńskiej - całość prowadził Janusz Przybylski. Dodam, że dwa dni wcześniej, ów prześwietny dyrygent, przedstawił publiczności Opery Bałtyckiej dwa pierwsze przedstawienia opery Donizzetiego "Anna Bolena". W piątek czekało go poprowadzenie trzeciego spektaklu. Przerwę wykorzystał pracowicie dyrygując operą Mascaniego w Olsztynie. "Wawrzyczki" zaś rozgrzewały się tym występem przed wielkim wyzwaniem - udziałem w festiwalu i tournee w Argentynie.
W 120-osobowym aparacie wykonawczym (chór, orkiestra, soliści), który dźwignął operę Mascaniego, przeważała młodość. Ona to podpowiadała sposób interpretacji roli Santuzzy Anicie Rywalskiej. Podobnie pewnie czuła się Agnieszka Rewulska w roli Łucji. Blanka Dembosz nie miała zbyt wielu sposobności popisowych. Na ich tle tenor Krzysztofa Gaszą, kryjącego się za orkiestrę i baryton Leszka Kruka, wypadły nieco bladziej. Orkiestra zresztą nie pomagała śpiewakom w podążaniu za melo-dyjnością dzieła. A jednak szkoda, że to przedstawienie - bez sztafarzu teatralnego - zaistniało jak wątły kwiat tylko raz, w jeden wieczór. Za to uruchomiło wyobraźnię. Młodym wykonywcom przysporzyło doświadczenia.
