Recital jak bajka
Z półgodzinnym opóźnieniem, spowodowanym kłopotami z nagłośnieniem, rozpoczął się niedzielny recital Michała Bajora, kolejnego gościa Niny Repetowskiej w cyklu "Ludzie estrady". W efekcie nie było tradycyjnej rozmowy z gościem, ale jego występ i tak zadowolił publiczność. Potwierdzeniem - trzy bisy i w pełni zasłużone owacje na stojąco na koniec - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.
Jeśli dodać, że był to czwarty występ aktora w Krakowie w ostatnim czasie i że biletów nie było od tygodni, otrzymamy tym pełniejszy obraz uznania dla tego artysty piosenki, który już ponad 20 lat utrzymuje się z powodzeniem na rynku.
Jest artystą nieustannie aktywnym, niezmiennie poszukującym nowego repertuaru - 15 premierowych płyt dowodzi tego najlepiej. Ostatnią - "Inna bajka" znów objawił nowe swe oblicze. To płyta, jak żadna wcześniejsza, wręcz przebojowa, operująca tanecznymi rytmami flamenco, bossa novy, samby, cza-czy, charlestona, ale i tanga, walca... Przy wielu z piosenek aż by się chciało ruszyć w tany, ale nie w sali teatru Groteska. Tu, na scenie, mógł tańczyć jedynie Michał Bajor. Jak zawsze nienaganny w geście, w ruchu, z rozwibrowanymi finezyjnie dłońmi, z nerwem i mistrzowską dykcją podający teksty Kofty, Poniedzielskiego, Młynarskiego...
Uroda melodii zebranych na tej płycie jest ogromna. "Dwie akacje" z muzyką Jerzego Derfla, "Tango dell'amore" Marcina Nierubca, "Hiszpańczyk" Pawła Stankiewicza, "Ballady ćwierć ballady pół" Jarosław Kukulskiego, "Może być tylko lepiej" Piotr Rubika, "Poeta" Włodzimierza Korcza, "Nocne sms-y" Hadriana Filipa Tabęckiego... Można by całą zawartość krążka przepisać.
Naturalnie promując ubiegłoroczny album, nie zapomniał Michał Bajor i o dawnych piosenkach (m. in. "Nie opuszczaj mnie", "Chciałbym", "Nie chcę więcej", "Bar ťPod zdechłym psemŤ"), wybranych z czterystu, jakie pojawiły się w jego repertuarze. Zamknął całość, na ostatni bis, evergreenem Sinatry z polskim tekstem Andrzeja Ozgi - "My way".
I tak, jak śpiewa, od lat podążając swą "własną drogą", stał się artystą, który wyniósł piosenkę na piedestał sztuki. Niedzielnym recitalem pokazał to po raz kolejny.
Polecam płytę, naprawdę świetna. A zwolennikom Michała Bajora podpowiadam, że jesienią pojawi się, obok m.in. Jana Frycza, w filmowej komedii "Grand Hotel" Sławomira Kryńskiego.