Artykuły

Ej, Morawagin

Autentyzm i pasja, zamierające w teatrze instytucjonalnym, stale towarzyszą pracy amatorów. Sztuka też czasami kryje się po kątach. Sztuka, by tę sztukę odnaleźć - o "Żywocie Morawagina idioty" Teatru Luxus Reflex Relax pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Warto się czasem wybrać na przedstawienie teatru niezależnego, mało znanego, sporadycznie wystawiającego nowe realizacje, rzadko, nieregularnie grającego swoje spektakle. Można wtedy się przekonać, czym praca pasjonatów, zajmujących się teatrem z zamiłowania i do tego w spartańskich warunkach, różni się w efekcie finalnym - na scenie - od tej etatowej, wykonywanej w teatrach stacjonarnych. "Żywot Morawagina idioty", najnowsza premiera gdańskiego Teatru Luxus Reflex Relax, to kolejny dowód na to, że jeśli się bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych.

Twórcy spektaklu pokusili się o adaptację "Morawagina" Blaise`a Cendrarsa. Losy szaleńca i psychiatry-naukowca, który uwalnia go z zakładu dla umysłowo chorych, to konfrontacja dwóch porządków, dwóch sposobów myślenia i postrzegania świata. Bohaterowie podejmują wspólną wędrówkę po świecie (i nie tylko) - od Rosji począwszy, na Marsie skończywszy. Ta powieść z lat dwudziestych ubiegłego wieku, zbliżona w stylu do prozatorskiej twórczości Witkacego, napisana pełnym wirtuozerii językiem i przepełniona dynamicznymi zwrotami akcji aż się prosi, by przenieść ją na scenę.

Ukrywający się pod pseudonimem MIS (Mroczny Inżynier Stworzenia) reżyser spektaklu stara się zaskoczyć widzów, powielając ograne, choć ciekawe chwyty. W pierwszej scenie (zakład psychiatryczny) dwóch sanitariuszy przypatruje się widzom i wyciąga jedną osobę z widowni, wiążąc ją w kaftan bezpieczeństwa. Aktywistka partyjna, nawołująca do rewolucji i zamachu na cara, również początkowo ogląda przedstawienie pośród publiczności, a swoim płomiennym, kilkuminutowym monologiem, wykonanym na stojąco między widzami, wywołuje konsternację, a u niektórych wątpliwości, czy jej wystąpienie jest na pewno wyreżyserowane.

Scenografia przypomina połączenie sali PRL-owskiego szpitala z prymitywnym laboratorium. Wszystko w natrętnie biało-kremowej kolorystyce. W centrum znajduje się łóżko Morawagina (Maciej Kożuszek), złożone z czterech połączonych ze sobą zwykłych łóżek szpitalnych. To prawdziwa twierdza - pod nim umocowano cały arsenał rekwizytów (kolekcja, jak na zbiór prawdziwego oryginała przystało, zawiera cytrynę, jabłko, książkę, lornetkę, trąbkę i wiele innych niepotrzebnych przedmiotów). Z tyłu, za łóżkiem są szafki oraz biurko wypełnione butelkami, strzykawkami, lekami i Bóg wie czym jeszcze.

W tej scenerii Morawagin z psychiatrą, scenicznym Lekarzem (Arkadiusz Szczurek) prowadzą niekończące się dysputy na temat kobiet, religii, władzy, państwa etc. Są to rozmowy niebanalne, składające się z ogromnych partii tekstu, stanowiące często kilku a nawet kilkunastominutowe tyrady. W tej sytuacji trudno utrzymać dramaturgię spektaklu. Zabrakło pomysłów jak urozmaicić akcję toczącą się przeważnie na łóżku Morawagina. Dzięki temu liczne przygody tytułowego bohatera zyskują drugie dno, gdyż podróże do Rosji, czy Ameryki Południowej można uznać za projekcje chorego umysłu. Jednak pokazanie małpy, która skacze dookoła łóżka i chowa się później w szafce, pojawienie się Lauthilla (Jan Konieczny) gotowego na wycieczkę po buszu, obwieszonego podróżniczymi gadżetami jak bożonarodzeniowa choinka, czy spotkanie Morawagina z ukochaną Maszą (Agnieszka Sprawka) to za mało, aby utrzymać uwagę widzów przez bite dwie godziny.

Słabością przedstawienia są reżyserskie niedoróbki, nadmiar efektów (wspomniana małpa czy wizualizacja ludzkiego mózgu pod koniec przedstawienia) i zbyt duża liczba wątków pobocznych, jak miłość Morawagina i Maszy, niejasnych i niedookreślonych. Jednak surowa, ale szczera gra aktorska i dobry pomysł na spektakl, w połączeniu z bardzo dobrym tekstem, dają widowisko ciekawe, nie dające się łatwo zaszufladkować. Autentyzm i pasja, zamierające w teatrze instytucjonalnym, stale towarzyszą pracy amatorów. Sztuka też czasami kryje się po kątach. Sztuka, by tę sztukę odnaleźć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji