Artykuły

Każdy dzień jest fajny

"Pewien Mały Dzień w reż. Andrzeja Gałły w Teatrze Muzycznym Capitol. Pisze Iwona Szajner w portalu Kultura online.

Pewnego dnia na ziemi nie wydarzyło się nic złego Prawda, że miło się czyta takie bajki? Ale jeszcze milej ogląda się je na scenie. Szczególnie w atrakcyjnej oprawie taneczno-muzycznej i w świetnej obsadzie. Zupełnie jak w najnowszej produkcji wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol - "Pewien Mały Dzień" Andrzeja Gałły.

1 czerwca odbyła się polska prapremiera musicalu autorstwa niemieckiego trio: Rolfa Zuckowskiego, Wolframa Eicke i Hansa Niehausa, w polskim przekładzie Ryszarda Wojtyłły. Przepięknie opowiedziana i wzruszająca historia z jakże ważnym przesłaniem - istotnym szczególnie dla zabieganych dorosłych.

Poznajemy oto sekret wszystkich dni, które już minęły i które jeszcze nie nastały. Żyją sobie one w kosmicznym Królestwie Światła i spierają się, który z nich jest najważniejszy. Codziennie każdy dzień schodzi na ziemię. Może to zrobić tylko raz. Jeżeli w tym czasie wydarzy się coś niesamowitego, zajmuje wysoką pozycję w hierarchii "dniowej" społeczności. Pewien Mały Dzień nie może się doczekać swojej kolejki. Gdy onieśmielony, ale i pełen nadziei 23 kwietnia ląduje na ruchliwej ulicy, nie bardzo wie, co robić. Obserwuje więc zachowania ludzi. I co widzi? Zabawy dzieci w szkole, przypadkowe spotkanie starych znajomych, zakochaną parę w parku, szczęśliwą rodzinę, ojca, który postanowił zrozumieć swojego syna - fana "ostrej muzy". Ot, zwyczajne życie. Ale Mały czuje, że jest świadkiem rzeczy niezwykłych. Choć po powrocie do Królestwa pozostałe dni uważają zupełnie inaczej. W finale okazuje się, że nie mają racji.

Zrobić dobry spektakl dla dzieci wcale nie jest łatwo. Młoda publiczność to bardzo wymagający krytyk. Momentalnie wychwyci wszelkie potknięcia scenarzysty, brak wyobraźni scenografa czy reżyserskie niedociągnięcia. Nie będzie się bawić w konwenanse, tylko głośno i wyraźnie da wyraz swojemu znudzeniu. W przypadku "Pewnego Małego Dnia" o niczym takim nie może być mowy. Andrzej Gałła zrobił spektakl z dużą dbałością o widza - dorosłego również. Na scenie cały czas coś się dzieje. Od akcji w kosmosie, poprzez szaloną przeprowadzkę na ulicy, łowienie ryb, ognisko i minikoncert muzyki metalowej. Do tego widowiskowe układy taneczne, wpadające w ucho piosenki i ciekawa, choć prosta, scenografia.

Najmocniejszym akcentem spektaklu jest odtwórczyni głównej roli - Monika Malec (w drugiej obsadzie zastępuje ją Ilona Krawczyk). W musicalu śpiewa, ( i to jak!), tańczy, a nawet lata. I pomyśleć, ze ma dopiero 16 lat. W rozmowie przed premierą wyznała, że rola Małego Dnia jest dla niej sporym wyzwaniem. Bardzo chciała jak najlepiej pokazać emocje, które towarzyszą bohaterowi. Według mnie wyszło jej to rewelacyjnie. Pełen profesjonalizm.

Jak na spektakl dla dzieci przystało, musi być też czytelne przesłanie. Co prawda, musical przeznaczony jest dla widza od 8 lat, lecz nieco młodsi (o dorosłych nawet nie wspomnę) nie powinni mieć problemu z jego odczytaniem. Mój 4,5-letni syn zapytany, czy wie, o czym było przedstawienie, po chwili zastanowienia, kiwając głową z przekonaniem, odrzekł - "o tym, że każdy dzień jest fajny". Krótko i na temat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji