Artykuły

Johnny Bravo i lasery

"Piękna i Bestia" w reż. Macieja Korwina w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.

Polska prapremiera "Pięknej i Bestii" jest godnym zakończeniem jubileuszowego sezonu Teatru Muzycznego. Spektakl w reżyserii Macieja Korwina inteligentnie bawi i wzrusza wszystkich bez względu na wiek, płeć i stosunek do służby wojskowej.

Dawno, dawno temu żył książę, który za swe zachowanie został ukarany przez Czarodziejkę zamianą w Bestię. Mógł wrócić do ludzkiej postaci, pod warunkiem zakochania się z wzajemnością. Ciąg zdarzeń doprowadza do happy endu - Piękna zakochuje się w Bestii, zły czar znika, a młoda para żyła długo i szczęśliwie. Historia o Pięknej i Bestii to jedna z piękniejszych opowieści o sile miłości. Znamy ją chyba wszyscy, pojawia się na przeróżne sposoby i w różnych wariacjach w kulturze ( choćby "Shrek") i życiu codziennym.

W 1991 roku wytwórnia Disneya zrealizowała film animowany, który uzyskał dwa Oscary ( za muzykę i piosenkę), a w 1994 roku na Broadwayu zagrano po raz pierwszy musical oparty na filmie, który został zaliczony do 25. najsłynniejszych musicali wszech czasów. Spektakl święci sukcesy na Broadwayu do dziś, a dwuletnią licencję na jego wystawianie zakupił nasz Teatr Muzyczny.

Piękna i Bestia to trochę nietypowy, jak na nasze przyzwyczajenia, musical. Proporcjonalnie dużo jest partii aktorskich i mówionych, a np. bardzo mało "pełnowymiarowego" baletu. Ten ostatni nie ma po prostu miejsca na rozwinięcie skrzydeł, bo zamek Bestii zajmuje dużą powierzchnię. Więcej, niż zwykle, w tym spektaklu zależy od gry aktorów oraz inwencji reżysera. I z niewymuszoną, za to ogromną przyjemnością potwierdzam, że dwa wymienione elementy stały na niezwykle zadowalającym poziomie.

"Przyjazny" i współczesny przekład Małgorzaty Ryś daje aktorom wiele możliwości zaprezentowania swych możliwości. Świetni są: Marek Richter jako Świecznik - dowcipny i szarmancki. Jacek Wester jako Zegar ze świetnie dobranymi ruchami "zegarowymi". Nie ustępują im panie: Grażyna Drejska jako Pani Szafa , Alicja Piotrowska jako Pani Czajnik oraz Ewa Gregor jako Panna Miotełka. Bardzo dobry początek, świetny finał I aktu no i oczywiście, entuzjastycznie przyjęte, lasery - możemy już robić swoje "Metro":) Cieszą takie szczegóły, jak dobranie kroków dla rycerzy - właśnie suma takich drobiazgów potrafi zdecydować o jakości dzieła.

Karolina Trębacz świetna wokalnie, zbyt tradycyjna aktorsko: za słodka, za naiwna, zbyt przewidywalna, nawet jak na musical. Jerzy Michalski dzielnie nosi maskę Bestii ( zdecydowanie ciekawsza od broadwayowskiej!), spod której wydobywa swój wielki głos. No i ten, który ukradł spektakl, czyli Tomasz Więcek w roli Gastona. Protoplastą roli był bez wątpienia Johnny Bravo, bohater popularnej, szczególnie wśród dzieci, kreskówki. Gaston Więckowy jest kapitalnie głupi, jego roześmiana twarz świeci niczym z reklamy pasty do zębów, za każdym razem wzbudzając szczery uśmiech wśród widzów. Brawurowa kreacja, wielka przyjemność dla obserwatorów.

Warto poprawić kilka detali. Oczywiście spadająca peruka z głowy aktora, choć nie powinna, zawsze może się zdarzyć, szczególnie na premierze. Rzecz w tym, że ta głowa za młoda: Aleksy Perski, jako Maurycy, ojciec Belle, nie przekonuje, bo po prostu jest zbyt młody jak na ojca . Ponadto jego postać jest zbyt podobna, nie tylko peruką, do Lefou ( Tomasz Gregor), kompana Gastona. Większość postaci z zamku jest zmieniona bardzo wyraziście, ale np. Babette - Panna Miotełka jest zbyt... ludzka - jej "uprzedmiotowienie" jest zbyt mało wyraziste. Może po prostu zrobić dłuższe wstążki u rąk, tak by dłonie były niewidoczne? Małym zgrzytem są też brodacze w perukach. Oczywiście można tłumaczyć dzieciom, że brody urosły im ("kolumnom"), kiedy byli zaczarowani, ale to mało przekonywujące, bo innym jakoś brody nie urosły w tym czasie.

I choć tego nie da się poprawić (wymogi licencyjne), to można przynajmniej zauważyć - pierwszy akt ciut za długi. A poza tym Belle, jeśli imię ma być adekwatne, powinna być brunetką, ale to dygresja wymagająca zbyt długiego rozwinięcia, a dzieci jeszcze nie śpią, więc może innym razem.

"Piękna i Bestia" to sukces... trochę długo oczekiwany. Gdyńska publiczność otrzymała spektakl radosny i pozytywny - a że w wigilię Święta Dziękczynienia - pozostaje tylko podziękować reżyserowi i naszym artystom za ten piękny prezent. Coś mi się zdaje, że dwuletnia licencja, na kategoryczne życzenie widzów, będzie przedłużona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji