Artykuły

Tylko w TVP Opole! News na dwa dni

Tak niezwykłego materiału informacyjnego w TVP Opole jeszcze chyba nie było. Już choćby z tego względu, że puszczano go przed dwa dni z rzędu w "Kurierze" jako pierwszą, czyli główną informację (Za drugim razem wytłumaczono, że za pierwszym nie wszyscy mogli zobaczyć, bo coś tam w tej telewizji publicznej nawaliło. Znaczy: słusznie puszczono raz jeszcze, bo ci, co nie widzieli, nie mogą być przecież stratni. A ci, co widzieli dwa razy, straty czasu na pewno nie żałują) - komentuje Leszek Drelich Redaktor Naczelny Gazety Wyborczej- Opole.

Ale to nie koniec niezwykłości. Otóż był to materiał informacyjny, który telewizja publiczna Opole zrobiła o sobie i sama ze sobą. Mimo że dotyczył kilku frontów, na których TVP Opole rozprawiała się i z "Gazetą", i z Teatrem im. Kochanowskiego, i reżyserką Mają Kleczewską. No ale przecież materiał nie mógł trwać dłużej niż cały "Kurier", a dziennikarz TVP robiący ów materiał musiał zmieścić wypowiedzi kolejno: dyrektora TVP Opole, szefa promocji TVP Opole i jednej z koleżanek z redakcji. No i opowiedzieć o motywach trudnej i niezwykle dramatycznej decyzji telewizji publicznej o wycofaniu się z produkcji programu dotyczącego powstawania spektaklu.

Wstęp materiału informacyjnego też niezwykły. Jak zaznaczył lektor: w opolskim wydaniu "GW" zamieszczono "nieautoryzowane wypowiedzi naszego dyrektora". Aj, jakże lepiej brzmiałoby "nieprawdziwe wypowiedzi" albo "zmanipulowane wypowiedzi", albo "zniekształcone", albo "drastycznie skrócone, co wypaczyło ich sens".

Niestety, tak się powiedzieć nie dało, bo "Gazeta" puściła wszystko, co dyrektor TVP Opole powiedział. I dlatego, żeby choć zasugerować widzom, że coś jednak było nie do końca w porządku, trzeba było użyć słowa "nieautoryzowane". Bo przecież mało kto wie, co to w ogóle autoryzacja. A już prawie nikt nie wie, że w prawie prasowym stoi, iż autoryzuje się wypowiedzi wtedy, jeśli sobie tego rozmówca dziennikarza zażyczy.

Pan dyrektor TVP Opole to - jak wiadomo - człowiek teatru, twórca, artysta. Może tego nie wiedzieć. I może być przekonany, że jak dzwoni do niego dziennikarz, to po to, by sobie z nim poplotkować. Ale żeby tak wszyscy w publicznej telewizji Opole myśleli?

W dalszej części niezwykłego materiału informacyjnego podkreślono na trzy telewizyjnopubliczne głosy, że Kleczewska uniemożliwiła (realizację programu unikając spotkania), teatr się nie wywiązał (i nie zagonił Kleczewskiej do TVP), "Gazeta" przedstawiła to nieprawdziwie i tendencyjnie (bo dała głos obu stronom). Ale na czym polegało "przedstawienie nieprawdziwe i tendencyjne", tego już widzom nie podano. Bo i po co

Za zbędne uznano też, by winni brzemiennej w skutkach decyzji TVP Opole cokolwiek powiedzieli. Ale to akurat można zrozumieć. Przecież namierzenie Kleczewskiej okazało się dla telewizji publicznej niewykonalne. Dyrektor teatru to w ogóle okazał się niezłym ziółkiem. Przez dwa dni nie udało się do niego dodzwonić. A przecież wiadomo, że jak jest premiera, to chodzi non stop z telefonem przy uchu. No a "Gazetę" to sobie możne kupić, jak ktoś chce wiedzieć, co napisała.

I pomyśleć, że tego materiału, niewątpliwie misyjnego, opolanie by nie obejrzeli ani w sobotę, ani w niedzielę. Gdyby nie abonament

PS Tym, którzy chcieliby wiedzieć, o co chodziło, to z dziennikarskiego obowiązku przypominamy. Otóż w czwartek TVP ostrzegła w "Teleexpressie" Polaków, że w Opolu dojdzie do skandalu. Bo w spektaklu Kleczewskiej będzie golizna i Jan Paweł II. Reżyserka uznała to za skandaliczną manipulację godną "Faktu".

Materiał przygotowała TVP Opole. Jej dyrektor Jan Nowara powiedział nam, że jego dziennikarka widziała spektakl i miał prawo tak go ocenić.

Dzień później TVP Opole wypowiedziała teatrowi umowę na zrealizowanie programu o powstawaniu spektaklu Kleczewskiej. Reżyserka uznała, że telewizja publiczna nie chce kręcić materiału o skandalu, przed którym sama ostrzegła polski lud. Nowara w "Gazecie" twierdził, że powodem wycofania się była niemożność zrobienia wywiadu z Kleczewską, która ich unikała, a materiał bez wypowiedzi reżyserki byłby bez sensu.

A my zatytułowaliśmy publikację o tym "Pruderyjna TVP".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji