Artykuły

Kulturalny tygiel w Operze Bałtyckiej

"Eurazja" w choreogr. Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Kacper Wróblewski w portalu Kulturaonline.pl.

Muzyczna wrażliwość i wizualne bogactwo to główne atuty premiery "Eurazji" w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Szkoda tylko, że taniec, najważniejszy element baletu, to nadal dla zespołu balast nie do przeskoczenia.

Przed rokiem spektakl gościł na deskach wrocławskiego Capitolu. Można przypuszczać, że zdobyte przy tamtej okazji doświadczenie, miało wpływ na dopracowanie nowej wersji przedstawienia pod względem wizualnym i muzycznym. Choreografka Izadora Weiss, autorka układu i libretta ma niezwykłą umiejętność "słuchania" i obserwowania rzeczywistości. Przełożyło się to na kształt tego pełnego zmysłowości i żywiołu baletu.

"Eurazja" to obraz kulturowego bogactwa świata. Pierwszy akt rozgrywa się w rytmie zakorzenionych w europejskim dziedzictwie motywów muzycznych, m.in. z filmu "Porozmawiaj z nią" Almodovara, ale także utworów Lorenca czy duetu Nigel Kennedy i Kroke. Podróży po Azji towarzyszy muzyka pełna ekspresji i barw, znakomicie oddająca stojącą w opozycji do refleksyjnej Europy naturę tego kontynentu.

Wędrówka po świecie tak różnych kultur zadaje kłam przekonaniom o istnieniu barier nie do pokonania. Izadora Weiss wykorzystując tę różnorodność, pokazuje, jak niewiele trzeba, aby wspólnie budować świat, własną i najmniejszą jego część. Ostatnia scena sadzenia ryżu, pomimo swej dosłownej wymowy, okazuje się doskonałą, spinającą całość klamrą. We wspólnym działaniu ponad podziałami, różnicami w kolorze skóry i mentalności, tkwią siła i nadzieja.

Balet w bezlitosny sposób może obnażyć na scenie braki twórców i wykonawców. Nawet jeżeli "zagrają" pozostałe składowe spektaklu, bez głównego narzędzia, jakim jest taniec, ta forma sztuki nie istnieje. Dyrektor Opery Bałtyckiej na początku swej kadencji zapowiedział powstanie zespołu tańca współczesnego na najwyższym europejskim poziomie. To się na razie nie udało. Większość grupowych układów "Eurazji" uwydatniało braki w przygotowaniu tancerzy. Siłą okazały się duety (np. Franciszka Kierc i Filip Michalak), podobnie jak w przypadku "4&4", wcześniejszego baletu Weiss wystawionego na tej scenie.

A wystarczyło postąpić jak szef Joffrey Ballet Company z filmu Roberta Altmana "The Company". Tworząc zespół baletu, nawet w ostatniej fazie realizacji, eliminuje się najsłabsze ogniwa. W zespole Weiss mamy ich aż nadto. Warto o tym pamiętać przy następnej produkcji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji