Artykuły

Szczerość w sieci

"The Generacja" w reż. Kingi Zajdel-Karasińskiej w Teatrze Wewnętrzna Emigracja w Łodzi. Pisze Leszek Karaczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Premiera "The Generacja" Teatru Wewnętrzna Emigracja jest radykalna i górnolotna: kto wie, co to "blog", "czat", "spam", będzie cierpiał w Czyścu, kto zaś używa Internetu, tego czeka wieczne potępienie

więcej zdjęć Idea "The Generacji" - czytelna już w grze słownej tytułu - choruje na antyglobalistyczną chorobę, którą każe twierdzić, że cała technologiczna cywilizacja Zachodu pachnie siarką, a kluczowy serwer Internetu z pewnością mieści się w Piekle. Te prostolinijne poglądy, ogłaszane na stronach WWW, same się dyskredytują.

Podobnie twórcy Teatru Wewnętrzna Emigracja sami używają technologii subtelnie, nadwyrężając swą ideologiczną niezłomność. Finałowe sekwencje filmowe to intymne zwierzenia aktorów, wyszeptane, wypłakane, wymówione do kamery, których szczerość nie byłaby możliwa, gdyby nie pośrednictwo medium. Taka sama jest istota bloga, czatu itd. - poczucie anonimowości jest wprost proporcjonalne do otwartości słów. Więc może Internet nie jest aż tak niehumanitarną maszynerią, jak sugerują twórcy w manifeście. Może zalogowanie się czy zaklikanie nie świadczy od razu o "degeneracji".

Zwłaszcza, że scenariusz przedstawienia, efekt zbiorowej pracy, to ciekawe teksty wyjęte z sieci oraz napisane przez grupę - ktoś wierzy w teatr, ktoś wierzy w czarną magię, ktoś wierzy w cywilizację szopów. Nie wszystkie zostały doskonale wypowiedziane przez Annę Jankiewicz, Natalię Perek, Magdalena Siek, Agatę Staroń i Piotra Maszorka: zdarzają się szczękościski i samogłoski skrócone niemal do zera. Z drugiej strony - tak właśnie rozmawia ze sobą pokolenie gadu-gadu. O ile w ogóle otwiera usta.

"The Generacji" posłużyłoby ogarnięcie inscenizacji, której chaos ma oddawać natłok i brak hierarchii informacji w sieci. Ale tautologia prowadzi w najlepszym razie do znużenia, a w gorszym - do potłuczenia miski z popcornem, jak zdarzyło się na premierze. Nuży jednostajność tangoidalnego tańca z klawiaturami, nuży nieustanne klepanie w klawisze, zupełnie "na ślepo". Brak tu point, choćby takich, jak kapitalna, absurdalna reklama jogurtu, która niespodziewanie "wyskakuje" w spektaklu, jak okienko w przeglądarce. I takich pomysłów życzę Teatrowi Wewnętrznej Emigracji, nowej łódzkiej formacji, jak najwięcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji