Artykuły

Kopciuszek w kapciuszkach

Bogactwo środków nie wydobywa niczego nowego ze znanej treści. Może to dowód na to, że jednak warto szukać tekstów nie tak bardzo wyeksploatowanych, nowych, w ten sposób również ciekawszych? - o "Kopciuszku" w reż. Maciejewskiego w Teatrze "Baj Pomorski" w Toruniu pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.

"Kopciuszek" - najnowszy spektakl Teatru "Baj Pomorski", pozwala poczuć się jak w domowych kapciach, w których jest nam miło i wygodnie, ale jakoś tak zwyczajnie. To całkiem przyjemne przedstawienie nie było w stanie mnie niczym zaskoczyć. Oś fabularna znanej baśni nie została zmieniona. Kopciuszek jest służącą w domu swej macochy i dwóch sióstr. Z pomocą magii może wybrać się na bal, który król wyprawił dla swego syna, by poszukać mu żony. Wybranką serca księcia zostaje oczywiście Kopciuszek, który o północy umyka z pałacu, pozostawiając na schodach złoty pantofelek. Zakończenie baśni, niezmiennie takie samo - zakochanych łączy na wieki, złym karę, a dobrym zsyła zasłużoną nagrodę.

Ratunkiem dla tej ogranej historii stała się forma przedstawienia. Barwna, poduszkowata scenografia Dariusza Panasa ukrywa aktorów animujących muppety za parawanem. Ta tradycyjna forma pozwala stworzyć iluzję, która zawsze doskonale wciąga małych widzów do konstruowanego na scenie świata. Sprawnie animowane lalki także ożywiają tę rzeczywistość. Wykorzystanie muppetów sprawia, że całe przedstawienie ma charakter komiczny. Te lalki, będące karykaturami ludzi, ocierają się w swych zachowaniach o absurd. Wiele jest w przedstawieniu scen burzących logikę akcji, jak chociażby ta, w której Kopciuszek rozmawia z tańczącymi na grządce warzywami. Znakiem rozpoznawczym tercetu Maciejewski (reżyseria), Panas (scenografia), Klimek (muzyka), stały się bowiem sceny, w których w rytm głośnej muzyki przetaczają się przez scenę liczne postaci, często zupełnie odrealnione, jak np. fruwające pęta kiełbasy. Taka jest w Kopciuszku scena balu, na którym obok postaci znanych z tej bajki, pojawia się również Pippi Langstrumpf ze swym koniem na ramionach, Blaszany Drwal, Czerwony Kapturek tańczy w parze z wilkiem, a Kubuś Puchatek z Prosiaczkiem. Wszyscy wirują w rytm jazzującej muzyki, a zatrzymana na chwilę akcja, zyskuje nowe znaczenie.

Ciekawym rozwiązaniem, które otwiera przedstawienie na nowe obszary, jest wprowadzenie krótkich animacji rzucanych na parawan, za którym ukryci są aktorzy. W ten sposób ukazana została podróż Kopciuszka w dyniowej karocy do królewskiego pałacu, stanowiąca łącznik pomiędzy pierwszym i drugim aktem. Animacje stają się również obrazem marzeń i snów bohaterów. Tym odrealnionym, onirycznym wizjom towarzyszy śpiewny motyw fortepianu z saksofonem, co wprowadza do spektaklu atmosferę wyciszenia. Spektakl urozmaica także poruszanie się na dwóch planach: aktorskim i lalkowym. Postać Wróżki - otwierająca przedstawienie oraz dworscy wysłannicy, przełamują nie tylko konwencję teatru lalkowego, ale również przekraczają tradycyjnie wyznaczoną przestrzeń, wchodząc na widownię. Zabieg ten, choć już tak bardzo wyeksploatowany, nieustannie cieszy młodych widzów, aktywizuje ich i podbudowuje napięcie. Jedną z najciekawszych scen przedstawienia jest właśnie ta przekraczająca rampę i plan aktorski. Dwoje wysłanników króla, w ciekawych kostiumach łączących strój dworski, z elementami charakterystycznymi dla postaci commedia dell'arte, poszukuje wśród publiczności osoby, na którą pasowałby zgubiony podczas balu pantofelek. Cała sala aż podskakuje ze śmiechu i emocji.

Dynamiczna muzyka w rytmie funky, komiczne, ciekawie prowadzone muppety, elementy absurdu, częste zmiany rytmu, używanie multimediów - wszystkie te elementy tworzą ciekawy i nietuzinkowy spektakl. Dziełka teatralne wychodzące spod ręki Maciejewskiego, Panasa i Klimka to jedne z najbardziej wartościowych przedstawień powstających w teatrach dla dzieci. Jednak, o ile w przypadku toruńskiego "Dzień dobry, Świnko" czy poznańskiego "Kto wysiedzi to jajo?", całość okazywała się naprawdę wciągająca, tak przy "Kopciuszku" znane z wcześniejszych spektakli rozwiązania okazały się niewystarczające. Spektakl jest dobry, ale nie rewelacyjny, zbyt obliczalny. Bogactwo środków nie wydobywa niczego nowego ze znanej treści. Może to dowód na to, że jednak warto szukać tekstów nie tak bardzo wyeksploatowanych, nowych, w ten sposób również ciekawszych?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji