Zbędny cios
"Bash" w reż. Rudolfa Zioło w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.
Teatrowi Wybrzeże potrzebny jest krawiec z wielkimi nożycami, aby przykrócił tekst sztuki "Bash" (Cios) Neila LaBute'a. Może też bez żalu (z mojej strony) wyciąć ją z repertuaru.
"Bash" - to debiut dramaturgiczny Neila LaBute'a, amerykańskiego scenarzysty i reżysera. Rozgłos przyniosły mu filmy "Zmowa mężczyzn" i "Kochankowie z sąsiedztwa". W sztuce podziwiamy więc ograne filmowe efekty, takie jak wrzucanie magnetofonu do wanny (kryminalny kicz). Jest historia romansu, ciąży, porzucenia - jak z kiepskiego melodramatu. Na scenie króluje pseudopsychologiczny bełkot, a bohaterowie próbują zaszokować nas okrucieństwem, które zamiast przerażać staje się nudne, nie dotyka.
Rudolf Zioło, myślący i wrażliwy reżyser, świetnie poprowadził aktorów. Ci grają jak marzenie. Mirosław Baka [na zdjęciu] zbudował interesującą postać, konsekwentną i przekonującą. Utalentowana, piękna i seksowna Anna Kociarz jak zwykle podbija serca panów, a Małgorzata Brajner wzrusza starsze panie. Tylko co z tego! Co nam daje to przedstawienie? Nic, prócz nudy, pretensjonalności i pozorów głębi. Zastanawiam się w jaką stronę zmierza teatr Wybrzeże? O czym chce z widzami rozmawiać? Coraz częściej pokazuje wynaturzenia i zło, przekonuje, że taki jest świat! Być może. Tylko błagam! Niech będzie to teatr profesjonalny i nie nudny.