Artykuły

Jak sparodiować Stanisława Wyspiańskiego

Wystawa zamykająca Rok Wyspiańskiego: w krakowskim muzeum jubilata kilkunastu współczesnych artystów odnosi się na różne sposoby do jego twórczości. Z założenia miało to być nawiązanie dialogu z mistrzem i zastąpienie podziwu bliskością - pisze Monika Małkowska w Rzeczpospolitej.

Koncepcja bardzo trendy: niepoważny tytuł "Ok! Wyspiański" i równie mało serio prace. Wkomponowane między muzealne eksponaty, rozrzucone na trzech poziomach budynku, w różnych salach. Wszystko po to, żeby wciągnąć widza do zabawy, sprowokować do poszukiwań i porównań.

Nazwiska znane i sprawdzone. A jednak wydaje mi się, że autorzy nie udźwignęli tematu. Nie tyle prowadzą dialog, co żerują na dziełach bohatera. Zgrywają się, parodiują, sięgają po absurd rodem z dadaizmu. Bo to sytuacja wymuszona, przywodząca na pamięć scenę z "Ferdydurke": dlaczego kochamy Stanisława Wyspiańskiego?

Rok jubileuszowy już został wydłużony o trzy miesiące i potrwa do września. Nie fair wobec kalendarza, niebezpieczne dla dramaturgii wydarzeń.

Na przykład pokaz - rekonstrukcja pogrzebu Wyspiańskiego, który zgodnie z logiką miał zamknąć obchody rocznicowe, został przedłużony na czas "Ok!". Dookoła "grobu", niewidocznego pod piramidą wieńców i szarf, Jadwiga Sawicka ustawiła 20 "Lampionów" - podświetlonych od wewnątrz trójkątnych form ze zdjęciami kwiatów cmentarnych i powtarzającym się tekstem "myśmy wszystko zapomnieli".

Oprócz Sawickiej w realizacji projektu uczestniczy 13 innych autorów. Poza twórcami młodej i średniej generacji udział biorą w nim duchy. W kilku miejscach pojawiają się twarze Tadeusza Kantora i Witkacego. Razem z Wyspiańskim tworzą triumwirat wszechstronnych geniuszy - wywrotowców naszej sztuki ostatniego stulecia.

Niektórzy autorzy prezentujący swe prace na "Ok!" stworzyli inteligentne pastisze dzieł mistrza. Paweł Książek wykonał poliptyk malarski w stylu słynnego witrażu z Bolesławem Śmiałym, który narobił tyle szumu na przełomie poprzednich stuleci, bo król jawi się jako powstałe z martwych truchło. Książek wymienił monarchę na wyznawcę stylu gothic - też przypominającego trupa.

Łukasz Skąpski nakręcił przyjęcie weselne, które odbyło się w ubiegłym roku w podkrakowskim Miechowie. Dokument wyglądający jak karykatura wesela bronowickiego. Nowobogacki szpan, setki gości, "modny" tandetny wystrój. Do tego - tradycyjne rytuały, ale żadnej poezji

Najsmaczniejszy kąsek to rzekome odkrycie nieznanego pastelu Wyspiańskiego z 1903 roku, a w istocie - imitacja autorstwa Roberta Kuśmirowskiego. Konia z rzędem temu, kto zauważy różnicę.

Część artystów zinterpretowała po swojemu fascynacje Wyspiańskiego. Daniel Rumiancew nakręcił film plenerowy z drzewami i wiatrem w roli głównej. Rzecz jasna, chodzi o przyrodnicze pasje mistrza. Małgorzata Markiewicz sięgnęła po bliski autorowi "Wesela" krakowski folklor: uszyła 16 spódnic z kwiecistych, ludowych chust.

Spośród kilkunastu obrazów Edwarda Dwurnika, który wykorzystał motywy obrazów Wyspiańskiego, najbardziej podoba mi się "Intercity" - kompozycja, na której bohater wystawy i Lucjan Rydel (skopiowani z portretów) odbywają podróż nowoczesnym pociągiem.

Oskar Dawicki również skorzystał z gotowców. Zgromadził dziewięć reprodukcji autoportretów sygnowanych S. W. Są tak doskonałej jakości, że nawet z bliska wyglądają jak prawdziwe. Tym bardziej oburza ich zbezczeszczenie: na każdej pracy pojawia się mały prostokącik "wypalony" do bieli promieniami słońca. Tu wyblakło oko, ówdzie zarys policzka, gdzie indziej usta. Pozostaje dla mnie zagadką, co autor chciał przez to powiedzieć.

Z kolei Janek Simon wykorzystał gipsową makietę Wawelu-Akropolu (pokaźnych rozmiarów model wizji Wyspiańskiego). Młody artysta wprowadził w zabytkowy kompleks architektoniczny elementy pop-kultury: jest skocznia, tor gokartowy, palma i inne atrakcje. Żart, ale też gorzki komentarz do obecnej rzeczywistości.

Przy wejściu do muzealnej kamienicy Karolina Kowalska umieściła tablicę pamiątkową z inskrypcją: "tu mieszka Stanisław Wyspiański i prosi, aby go nie odwiedzać". Przewrotność w Witkacowskim stylu. Żeby tylko życzenie się nie ziściło.

Wystawa czynna od 3 kwietnia do 8 czerwca w Muzeum Wyspiańskiego w Kamienicy Szołayskich; od lipca do września w Bunkrze Sztuki

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji