Artykuły

Duch Holoubka nad Spotkaniami Teatralnymi w Jaraczu

"Zimne Dziecko" w reż. Oskarasa Koršunovasa z Teatru Dramatycznego z Kłajpedy i "Brzydal" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru im. Jaracza w Łodzi na XVI Spotkaniach Teatralnych. Pisze Magda Brzezińska w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

Przegląd spektakli w olsztyńskim teatrze poprzedziła śmierć Gustawa Holoubka. - Mistrzu, pod twoim patronatem zaczynam XVI Spotkania Teatralne - mówił w sobotę dyrektor olsztyńskiego teatru. - Do ciebie będziemy mówić z naszych scen.

Olsztyńskie Spotkania Teatralne rozpoczęło w sobotę przedstawienie "Zimne Dziecko" Mariusa von Mayenburga w wykonaniu Teatru Dramatycznego z Kłajpedy. Występ litewskiego zespołu był jednocześnie finałem unijnego projektu pt. Teatr Trzech Kultur. Zaangażowały się w niego sceny z trzech miast - Kłajpedy, Kaliningradu i Olsztyna. Wcześniej mogliśmy obejrzeć spektakl rosyjskiego teatru, wspólne szkolenia, a także warsztaty aktorów trzech scen.

Scenografia "Zimnego Dziecka" to wykafelkowane pomieszczenie z pisuarem i sedesem. Choć z tego, co dzieje się na scenie, można wywnioskować, że to nowoczesny pub, wystrój przywodzi na myśl raczej prosektorium, a przedmioty w foliowych torebkach - dowody rzeczowe w śledztwie. Od początku wiadomo, że ta historia źle się skończy. Lena, studentka egiptologii, zabrała apodyktycznego ojca, uległą matkę i młodszą siostrę do baru, by pokazać im, jak spędza czas w mieście. Poznajemy też ekshibicjonistę, który czatuje na kobiety w damskiej toalecie, małżeństwo z dzieckiem i nieszczęśliwie zakochanego Johana. Potem role zaczynają się zmieniać - zboczeniec staje się ofiarą siostry nimfomanki, Lena zaręcza się z Johanem, a on staje się jej katem, zahukana matka bierze z życia garściami, gdy wyzwoliła ją śmierć męża. Finał zaskoczeniem nie jest. Scenografia od początku sugeruje, że dojdzie do zbrodni. Spektakl pozostawia dobre wrażenia, jednak sens sztuki gdzieś się zagubił. I to z błahego powodu. Lektorowi, który przez słuchawki tłumaczył sztukę, raz trudno było nadążyć za akcją, a kiedy indziej wyprzedzał kwestie aktorów.

Ile przez chaotyczne tłumaczenie straciliśmy, okazało się dopiero po kolejnym sobotnim przedstawieniu. "Brzydal" jest także sztuką autorstwa Mariusa von Mayenburga. Oglądając spektakl w wykonaniu Teatru im. Stefana Jaracza z Łodzi, odniosłam wrażenie, że aktorzy i reżyser (Grzegorz Wiśniewski) wycisnęli z tekstu wszystko, co się dało. Wartka akcja, absurdalny humor, zaskakujące zwroty, świetna gra - było naprawdę śmiesznie i wcale niegłupio. Pewien wynalazca od wtyczek (Mariusz Siudziński) dowiaduje się, że jest strasznie brzydki. Tak szpetny, że łamie mu to naukową karierę. Okazuje się jednak, że brak urody to nie najgorsza rzecz, jaka może człowieka w życiu spotkać. Choć aktorzy - Barbara Marszałek, Mariusz Ostrowski, Mariusz Saniternik występują w potrójnych rolach, a kostiumy i dekoracje są bardzo oszczędne, nie ma problemu z odgadnięciem tożsamości bohaterów. Jeśli ktoś zabłądzi do Łodzi, powinien koniecznie wybrać się do tamtejszego Jaracza. Naprawdę warto.

Niedziela to dzień Wierszalina. Najpierw na scenie kameralnej zaprezentował się teatr z Supraśla, na późny wieczór zaplanowano zaś spotkanie z Piotrem Tomaszukiem, reżyserem współzałożycielem Towarzystwa "Wierszalin" Teatr. Takie rozmowy z ludźmi sceny będą towarzyszyć XVI przeglądowi niemal codziennie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji