Artykuły

Orzeszkowa precz! Niech żyje Topor!

"Hotel Palace" w reż. Mariusza Pogonowskiego w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Milena Orłowska w Gazecie Wyborczej - Płock.

Wreszcie zobaczyłam rzecz, która nie przekracza granic smaku, ale jest tylko i wyłącznie dla widzów dorosłych.

Czy pamiętacie może przedstawienie "Co nam zostało z tych lat" oparte na przedwojennej twórczości Tuwima w reżyserii Rudolfa Molińskiego z roku 2002? To miała być pełna uroku, elegancka sztuka złożona ze stylowych skeczy i nostalgicznych piosenek. Podczas premiery momentami faktycznie się udawało - np. dzięki talentowi komediowemu Grażyny Zielińskiej i Jacka Mąki czy lirycznemu głosowi nieżyjącego już Jerzego Wieczorka. Cóż z tego, skoro spektakl przerywany był odczytywanymi przez niby-konferansjera rewelacjami w stylu "Grupa poetycka Skafander powstała w roku ". Zamiast perełki zobaczyliśmy edukacyjnego zakalca, nie do przełknięcia ani dla uczniów (wykłady mają w szkole), ani dla osób, które szkołę podstawową dawno już skończyły.

- Brutaliści? Owszem będą. Ale to się w Płocku nie przyjmie - tak Marek Mokrowiecki, dyrektor teatru, mówił niedawno podczas spotkania w Gazeta Café o dramatach posługujących się szokiem i przemocą. Takich, które dzieci z podstawówki nie powinny oglądać. Ba, podczas tego spotkania przyznał nawet, że długo trzeba go było przekonywać do czarnych, obcisłych, błyszczących kostiumów (kojarzących się ze strojami rodem z sex-shopu), jakie miały na sobie postacie z "Operetki" w jego reżyserii.

Marek Mokrowiecki często podkreśla służebną, misyjną rolę tej lokalnej sceny. Bo to jedyny teatr w mieście utrzymujący się dzięki publicznym pieniądzom. Stąd zapewne te próby edukowania, kształtowania i przyświecania kagankiem Problem polega na tym, że bardzo często dorosły widz, dorosłe problemy i dorosły świat nie mają czego w płockim teatrze szukać.

Dlaczego mówię o tym wszystkim przy okazji "Hotel Palace" - najnowszej premiery płockiego teatru? Bo ten spektakl jest dla mnie światełkiem w tunelu. To bardzo eleganckie i stylowe przedstawienie (dzieje się w końcu w hotelu Palace, najbardziej eleganckim miejscu we Francji). Przedstawienie absolutnie w dobrym guście, przypominające trochę przedwojenny kabaret. Ale jego widzowie nie czują się tym razem jak uczniaki. Nikt wreszcie nie krępuje się na płockiej scenie mówić np. o orgazmie... Precz z Orzeszkową, witaj Rolandzie Toporze (to on i jeszcze kilku innych francuskich pisarzy są autorami "Hotel Palace", książki, która na scenę przeniósł Mariusz Pogonowski).

Zapewne jestem niesprawiedliwa, skupiając się tylko na tym zrzuceniu obyczajowego, drobnomieszczańskiego gorsetu. To w ogóle świetne przedstawienie, z doskonałym tempem, niezwykle zabawne (brawurowy skecz finałowy!), a przy tym naprawdę niegłupie, bo jest tam i o złożonych stosunkach damsko-męskich, snobizmie, konflikcie kultury wysokiej z grochem i golonką oraz całej masie najróżniejszych dziwactw współczesnego świata.

"Hotel Palace" to nie mainstream płockiego teatru, tylko oddolna inicjatywa płockich aktorów. Ten zespół (zwany Sceną Inicjatyw Aktorskich) ma już na koncie kilka naprawdę dobrych przedstawień, jak choćby "Wariata i zakonnicę" czy "Łysą śpiewaczkę". I wypada być tylko i wyłącznie wdzięcznym, że płockim aktorom chce się (bo przecież nie muszą) prezentować płockiej publiczności rzeczy nowoczesne, odważne, mówiące coś o świecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji