Artykuły

Prawie Szwejk

- Jestem aktorem charakterystycznym dlatego jestem obsadzany w rolach pijaczków, Ślązaków i mundurowych, a w "Halo, Hans" mam trzy w jednym. A druga rzecz, to wiele osób, jak zobaczyło mnie w mundurze w "Halo Hans", stwierdziło, że powinienem zagra Szwejka. Są już rozmowy o przedstawieniu teatralnym - mówi BOGDAN KALUS, aktor Teatru Korez w Katowicach.

Czy czujesz się świrem?

- Każdy aktor występujący na scenie jest po części świrem, a role, które gram, jeszcze mocniej to podkreślają.

Potwierdzeniem tego jest twoja nominacja do nagrody "Świry 2008".

- Ta nagroda ma pozytywny wydźwięk. Wystarczy przeczytać jej uzasadnienie: "Świr to osoba publiczna, charakteryzująca się dużym poczuciem humoru i pomysłowością, szanowana i podziwiana". Czuję się zaszczycony, że dostałem nominację i to w zacnym granic. Nominowani w kategorii "Aktor" są też mój serdeczny przyjaciel Piotrek Pręgowski, Tamara Arciuch, Czarek Żak, Agnieszka Dygant i Anna Guzik.

Na Śląsku miałeś przez lata stałe grono fanów, przychodzących do Teatru Korez. Teraz, dzięki serialom, stałeś się znany w całej Polsce.

- Uważam, że każdy aktor marzy o tym, żeby być rozpoznawalnym. Nie wierzę, że ktoś nie chce grać w popularnym serialu, no, chyba że jest Pszoniakiem lub Zapasiewiczcm. Oni nie muszą. Moje postaci są sympatyczne, więc jestem odbierany pozytywnie.

Grasz teraz w dwóch dużych serialach. Można powiedzieć, że Bogdan Kalus ma wielkie branie.

- Może dlatego, że pojawiła się w Warszawie świeża twarz. Wszystko zaczęło się od filmu "Biała sukienka" Michała Kwiecińskiego. Potem przyszły inne propozycje: "M jak miłość", "Stacyjka", "Ubu Król". Po serialu "Dziupla Cezara" zacząłem współpracę ze Studiem A, co zaowocowało udziałem w "Ranczu". Co tydzień każdy odcinek ogląda 7 milionów ludzi. Nasi fani założyli stronę internetową i przyjeżdżają na plan. Zastanawialiśmy się nad fenomenem popularności tego serialu i doszliśmy do wniosku, że w "Ranczu" nie ma ściemy. Tak wygląda życie w małej miejscowości. W każdej mieścinie jest ławka przed sklepikiem i są małe konflikty, a najważniejsze jest to, co ludzie powiedzą.

Czy spodziewałeś się, że serial tak się rozwinie?

- Reżyser Wojtek Adamczyk ma taką metodę pracy, że przed rozpoczęciem zdjęć spotyka się z aktorami i czyta z nimi wspólnie scenariusze. Już wtedy przekonałem się, że to świetny scenariusz. Jurek Niemczuk i Robert Brutter pisząc I serię nie wiedzieli, dla kogo piszą.

Nie było jeszcze wiadomo, kto zagra księdza, a kto ludzi z ławeczki. Do roli Kusego planowany był ktoś inny, na tydzień przed zdjęciami zmieniono aktora. Natomiast II seria była już pisana dla konkretnych aktorów, a III, myślę, jest jeszcze lepsza. Twórcy nas znają i wiedzą, co kto potrafi. Pomysły w III serii są niesamowite. Będzie się o tym można w telewizyjnej Jedynce od 7 marca.

Co się stanie z twoim bohaterem?

- Mogę zdradzić tylko tyle, że nie będzie siedział na ławce i popijał wino. W postaci Hadziuka nastąpi metamorfoza pod wpływem zawodów miłosnych. W serii pojawią się nowe postaci, m.in. córka Więcławskich, grana przez Sylwię Gliwę, która przywiezie narzeczonego, Chińczyka. Będzie dużo zaskakujących zdarzeń. Wkrótce rozpoczną się zdjęcia do IV serii, ale co tam się będzie działo, nawet my jeszcze nie wiemy.

Drugi serial z twoim udziałem, to "Halo Hans". Wzbudził on sporo kontrowersji.

- Jest to serial dla inteligentnych. Nie ma on wiele wspólnego ani z "Allo, allo", ani ze "Stawką większą niż życie". Po pierwszych dwóch odcinkach recenzje były miażdżące. Potem się to zmieniło. Mamy taką skazę, że nie potrafimy śmiać się z siebie samych, a wojnę zamieniliśmy w świętość. Co do mojej postaci, w serialu widać, że jestem Ślązakiem wcielonym do Wehrmachtu. A mało takich było? Von Słodowy zwyczajnie próbuje przetrwać, więc kombinuje.

Spójrzmy prawdzie w oczy, amanta nie zagrasz!

- Jestem aktorem charakterystycznym dlatego jestem obsadzany w rolach pijaczków, Ślązaków i mundurowych, a w "Halo, Hans" mam trzy w jednym.

Czy jest jakaś rola, którą chciałbyś zagrać?

- Szwarc charaktera.

Z takim dobrotliwym wyglądem?

- Pewnie! Przypomnij sobie Roberta Talarczyka jako mordercę w "Kryminalnych". A nie wygląda przecież na psychopatę. Nie chcę zagrać ubeka, bo to już mam za sobą, zarówno w "Angelusie" jak i w "Karolu, człowieku, który został papieżem". A druga rzecz, to wiele osób, jak zobaczyło mnie w mundurze w "Halo Hans", stwierdziło, że powinienem zagra Szwejka. Są już rozmowy o przedstawieniu teatralnym.

Czy udaje ci się jakoś pogodzić życie warszawskie ze śląskim?

- Musi się udawać. W Chorzowie przecież mam rodzinę, żonę i syna. Nie zrezygnuję też z katowickiego Teatru Korez, który jest poniekąd takim moim dzieckiem. Przychodzą do nas ludzie tłumnie, a to daje ogromną satysfakcję. Gram w "Scenariuszu dla 3 aktorów", "Kwartecie dla 4 aktorów", "Homlecie" i czasem jeszcze w "Sztuce".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji