Artykuły

Kameralny spektakl o wielkości i niemocy

"Bobok" w reż. Grigorija Lifanova w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Dowcipny, brawurowo zagrany, zamknięty w bardzo obrazowej, a jednocześnie oszczędnej formie - spektakl "Bobok" na podstawie opowiadania Fiodora Dostojewskiego to najbardziej godna uwagi propozycja Teatru Polskiego co najmniej w tym sezonie.

Jak grać Dostojewskiego, to z rozmachem i humorem - pokazuje widzom Grigori Lifanov, reżyser spektaklu "Bobok". Jego kameralną jednoaktówkę z udziałem trzech młodych aktorów - Łukasza Chrzuszcza, Sebastiana Cybulskiego i Filipa Bobka - obejrzeli w miniony weekend pierwsi poznańscy widzowie. Eksperymentalną wersję "Boboka" Lifanov zrealizował rok temu na deskach Teatru Studyjnego w Łodzi, w ramach dyplomu studentów IV roku wydziału aktorskiego tamtejszej Filmówki. Recenzentom nie przypadła wówczas do gustu zbyt rozwlekła forma spektaklu i pomysł, by aktorów występujących w drugim akcie ukryć pod folią.

Tu folii nie ma. Jest za to tytułowy Bobok, czyli straszydło. Przedstawienie ukazuje męki twórcze niespełnionego literata, ślęczącego nad pustą kartką papieru, a w drugiej części spektaklu zabiera widza na mroczny spacer wśród grobów. Całość zrealizowano, stosując wymowne środki aktorskie i proste rekwizyty. Bohaterowie "Boboka" pozbywają się dręczących ich zjaw, urządzając im symboliczny pogrzeb w doniczce z fikusem. Gdy gęsto usiane kopczyki wokół zeschniętej rośliny (poszczególne miejsca pochówku literat zaznacza za pomocą wbitych weń widelców i łyżek) nie pozwalają na pochówek kolejnych ofiar, "zwłoki", wędrują do mauzoleum założonego w pustych słoikach. Duże wrażenie wywiera zarówno ruch sceniczny (autorką choreografii jest Marta Szumieł), jak i domykająca dzieła muzyka Ivana Prosetskyego.

Dostojewski tym razem mruga do czytelnika z autoironią, a Lifanov zgrabnie ten wątek uwypukla.

W poznańskim teatrze przychodzi mu z pomocą znakomity aktorski tercet. Elektryzuje zwłaszcza grający główną rolę Iwana Iwanowicza Łukasz Chrzuszcz (za tę kreację aktor otrzymał w 2007 r. kilka nagród, m.in. Grand Prix - Encounter na Międzynarodowym Festiwalu Szkół Teatralnych w Brnie, Złotą Maskę przyznawaną przez łódzkich recenzentów dla najlepszego aktora sezonu i główną nagrodę Krytyków ZASP), ale duet Cybulski-Bobek dzielnie dotrzymuje mu kroku. Co ciekawe, obaj artyści, wcielający się w postacie repliki pisarza, są do siebie bliźniaczo podobni. Energia bijąca ze sceny pozwala chwilami zapomnieć o tym, że część akcji dzieje się na cmentarzu. Twórczej inspiracji nie przyniósł głównemu bohaterowi pusty pokój, szuka jej więc wśród trupów. Wielkie tematy rodzą się często na granicy życia i śmierci. Któż mógł wiedzieć o tym lepiej niż twórca "Zbrodni i kary"?

Grigori Lifanov, z pochodzenia Rosjanin, z zamiłowania obieżyświat, zwykł ponoć mawiać, że polscy twórcy interpretują rosyjską literaturę zbyt patetycznie. Swoich aktorów poprowadził inną drogą. Widzom pozostaje się z tego tylko cieszyć.

Premiera spektaklu "Bobok" odbyła się 9 lutego w Malarni Teatru Polskiego. Kolejne przedstawienia będzie można zobaczyć dopiero w marcu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji