Artykuły

Na granicy światów i konwencji

Błądzenie, czyli serce zna drogi, których rozum nie znajdzie na Scenie Margines Teatru im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Beata Waś w Gazecie Olsztyńskiej.

Czym jest dusza? - pytają twórcy spektaklu "Błądzenie, czyli serce zna drogi, których rozum nie znajdzie". Zdaje się, że ani artyści, ani Bułat Okudżawa, na którego tekstach oparto przedstawienie, nie byli przygotowani na odpowiedź.

Sobotni [9 października] wieczór, schody prowadzące na scenę Margines olsztyńskiego Teatru Jaracza wypełnia tłum widzów oczekujących na spektakl. Wśród nich przedziera się mężczyzna, skulony, jakby nieobecny. Staje nad tłumem, jego głos brzmi jak z zaświatów. Wyraża żal po stracie ukochanej, po chwili próbuje zabawiać oczekujących. W końcu zajmuje jedno z krzeseł na widowni, reszta podąża za nim. Para mimów płomykami oświetla widownię.

W lewej części białoczarnej scenerii pojawiają się aktorzy, prawa strona to obszar dwójki mimów, poruszających się przy piosenkach

Okudżawy, jak przy dźwiękach pozytywki. Wygląda na to, że akcja na scenie dzieje się w świecie umarłych. Rozśpiewanym zresztą. Kilkanaście piosenek rosyjskiego pieśniarza wykonuje trójka aktorów: Marian Czarkówski, Ewa Pałuska, Magdalena Gera (słuchaczka Studium Aktorskiego). Z ich interpretacją bywa różnie. Momentami miałam obawy, że studentka nie wyciągnie wyższych tonów i rozpłacze się. Może jednak tak miało być, bo Magda gra tu ukochaną samobójcy, która widzi, jak biedak męczy się, nie mogąc dostąpić bram niebios, czyli sceny. On zaś miota się wśród publiczności.

O związku kochanków w świecie żywych przypomina krótka wstawka multimedialna. Obraz przedstawia sielankę w parku i nie mamy już złudzeń, że młodzi pogubili się gdzieś w "kilkuwarstwowych" zaświatach, a mimo to nie opuszcza ich tęsknota i uczucie. Pewne jest też, że każda szanująca się scena offowa powinna korzystać z multimediów. Nawet jeśli nie pasują do reszty konwencji.

Pomysł na takiego Okudżawę jest co najmniej kontrowersyjny. Może i ciepły to spektakl, ale nie wnosi nic nowego. Pod wpływem końcowego aplauzu, Kuba Abr-hamowicz, reżyser przedstawienia, zaprosił publiczność do wspólnego odśpiewania "Ach panie, panowie". Śpiewali głównie starsi, bo młodzi raczej nie podzielali entuzjazmu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji