Artykuły

Karkołomna lekcja patriotyzmu

"Bitwa pod Grunwaldem" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Magdalena Zaliwska w portalu Polskiego Radia.

Na deskach warszawskiego Teatru Studio Marek Fiedor zaprezentował adaptację Bitwy pod Grunwaldem. Reżyser nie pozwolił sobie na zbytnią ingerencję w tekst Tadeusza Borowskiego.

Po raz pierwszy z utworem Tadeusza Borowskiego zmierzył się Andrzej Wajda, który przez blisko czterdziestoma laty wyreżyserował film Krajobraz po bitwie. Reżyser spojrzał na wstrząsające teksty Borowskiego z dystansu. Intencje Marka Fiedora były zupełnie inne: trzymamy się w spektaklu bardzo historycznych realiów. Wiernie oddajemy tamten czas i nie czynię żadnych, bezpośrednich wycieczek do współczesności. Mówię tu o formie spektaklu i jakiejś mojej intencji.

Poza kilkoma cytatami zaczerpniętymi z powieści Tadeusza Nowakowskiego czy tekstów Jerzego Zagórskiego owa zamierzona wierności tekstowi Borowskiego, jest łatwo wyczuwalna.

Akcja dramatu obejmuje więc jeden dzień z życia dipisów (takie określenie stosowali alianci w stosunku do osób, które na skutek wojny znalazły się poza granicami swojego kraju, a w ich sercach mocno wyryta była tęsknota za ojczyzną). Jako wiarygodną podaje się tezę, że pod koniec 1945 roku w obozach na terenie Niemiec przebywało blisko milion Polaków. Kontrolę nad nimi sprawowali Amerykanie. To, co w szczególny sposób obserwuje Borowski i co w spektaklu Fiedora można uznać za dość ciekawy watek, to stan psychiczny Polaków, którzy nie wyciągnęli żadnych wniosków z przeszłości i nadal są w stanie złamać wiele granic by przetrwać. Brat nadal jest w stanie utopić brata w łyżce wody. Nie jest w stanie podzielić się posiłkiem. Wojna wypleniła z ludzi wiele uczuć. Taki jest obóz dipisów.

Historia żyje w tych ludziach i ciągle daje o sobie znać - mówi Marek Fiedor.

Tadek, który wiedzie prym w grupie funkcjonującej w obozowych realiach, nie jest inny. Jego życie to wegetacja i usprawiedliwienie: "Tutaj wszyscy tak żyją. Z dnia na dzień. Żarcie, spanie, jedzeni".

Tadek, którego gram chce być tylko tam, gdzie będzie mu dobrze. Gdzie nie będzie czuł strachu. Gdzie będzie miał książkę do czytania. A czy to będzie obóz dla dipisów, Belgia, nie jest ważne. Chodzi o odnalezienie pewnych warunków bezpieczeństwa, których w obozie nie było - mówi Krzysztof Skonieczny.

Jedyną z szans na obudzenie się z letargu, było dla Tadka spotkanie Żydówki, która prosi, by wyjechał z nią w bezpieczne miejsce.

Ta dziewczyna jest postacią, która nie wie kim jest. Nie wie czy jest Polką, czy Żydówką. Szuka nowej tożsamości - mówi Monika Obara, która wcieliła się w postać Niny.

Wszyscy świętują rocznicę "Grunwaldu", a Żydówka ginie zastrzelona przez Amerykanów. Szerząca się wokół obłuda staje się w pewnym momencie niemiła nawet dla oka i ucha widza.

Reżyser postawił przed sobą dość odważny cel. Główną intencją jaka przyświecała realizacji spektaklu, było przywrócenie naszej zbiorowej pamięci fragmentu dziejów, które bądź to dla jednych są zupełnie nieznane, bądź to inni wyparli je ze świadomości. Zamierzony efekt nie został jednak osiągnięty. Spektakl zawodzi. Publiczność przyjęła go chłodno i bez większych emocji. Sceny, które miały wywoływać śmiech, nie śmieszyły a momenty przepełnione patosem, nie wywołały większej refleksji. Albo więc tragiczne wydarzenia z naszej histori bolą coraz mniej, albo błędów doszukiwać należy się w realizacji.

W najbliższych dniach spektakl można obejrzeć: 17, 18, 19, 20 stycznia o godz. 19, na Małej Scenie Teatru Studio.

A na scenie m.in.: Monika Obara, Krzysztof Skonieczny, Piotr Bajor (gościnnie), Jacek Król, Krzysztof Strużycki, Janusz Stolarski, Dominik Bąk, Stanisław Brudny, Mirosław Zbrojewicz, Karol Wróblewski, Robert Majewski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji