Artykuły

Goła baba. Wanecki o teatrze Mokrowieckiego

Chciałbym nawiązać do wywiadu, jakiego udzielił "Gazecie" Marek Mokrowiecki, zapraszający na premierę płockiego teatru. Ze zdziwieniem przyjąłem odkrywanie tajemnic spektaklu, którego produkcja jest w powijakach - pisze Jarosław Wanecki w Gazecie Wyborczej - Płock.

Nie należę do osób pruderyjnych. Z racji wykonywanego zawodu potrafię odważnie mówić o tabu ludzkiego ciała. Znam nagość, uparcie twierdząc, że szata zdobi człowieka, czyniąc z niego osobowość i nadając indywidualny charakter. Oczywiście akt kobiecy ma swoją wartość kulturową, a erotyczne podteksty znajdujemy wszędzie, od rozmowy towarzyskiej zaczynając, poprzez ostrą reklamę, na projekcjach filmowych kończąc. O ile jeszcze kilka lat temu nagość była raczej dyskretnie odsłaniana, dzisiaj estetyką jest finezyjne jej zasłanianie.

Po co ten wstęp? Chciałbym nawiązać do wywiadu, jakiego udzielił "Gazecie" Marek Mokrowiecki, zapraszający na premierę płockiego teatru. Ze zdziwieniem przyjąłem odkrywanie tajemnic spektaklu, którego produkcja jest w powijakach. Reżyser dzieli się wizją Satyra, który w blasku reflektorów na obrotowej scenie wypatrzył trumnę z gołą Albertynką w "Operetce" Gombrowicza. Cały spektakl ma być oczekiwaniem finałowej sceny, której smaczkiem będzie poszukiwana podczas żmudnych castingów kandydatka do striptizu. Swoją drogą, zapewne wielu jest ciekawych, jak taki przegląd kadr wygląda?

Kilka lat temu na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie Joanna Szczepkowska wystawiła monodram "Goła baba". Tytuł był zachęcający, a puenta zaskakująca. Naiwny akt pierwszy Kobiety z Parasolką, delikatną i piękną, ale nudną i irytującą. Potem kontrast z witalną i prostacką Gołą Babą. Recenzenci pisali o dialogu prawdy i fałszu, komercji i sztuce, o trudnej nagości i modnej goliźnie. Aktorka przebrana w monstrualny kostium, stworzyła kreację, w której pod "nagością" cierpiał wrażliwy człowiek. Mocne przesłanie. Wielki teatr.

Pytanie: czy Albertynka - cud-dziewczyna jako wcielenie "nagości wiecznie młodej" i "młodości wiecznie nagiej" triumfującej nad światem ma stać się symbolem rewolucyjnej przemiany naszego aktorskiego zespołu? Czy płocki bal z udziałem "Szarmów i Firuletów" przepowie rozpad "starego" świata sztuki?

Odpowiedź: Marek Mokrowiecki wymyślił prowokację, która ma nam sprawić kłopot. Niezależnie od jakości przedstawienie sprzeda się lepiej niż pozostałe, głównie przez promocję sensacyjnej rozbieranki. Wszyscy znajdą się w potrzasku. Krytykujący staną się moherami. Entuzjaści potwierdzą zdolność do prowadzenia teatru i zablokują roszadę.

To nie Albertynka, ale "król jest nagi". Teatru nie ma, repertuar i linia programowa są nieznane, a zespół w rozjazdach. Budynek, scena, kulisy mają wady, może drobne, ale ich naprawa przesuwa terminy. A my rozmawiamy o gołej babie w trumnie... Operetka. Słowo daję, operetka.

* Autor jest lekarzem pediatrą, rzecznikiem prasowym Okręgowej Izby Lekarskiej

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji