Teatr w samotności
- Pamiętam, jak kiedyś spotkałem go w nocy na dworcu. Miał na plecach przewieszoną torbę, z której wystawał kij. - Co tu porabiasz, Kaziu - spytałem. - "Jadę ze swoim teatrem" - odrzekł. - A gdzie masz ten teatr? - dopytywałem. - "Na plecach" - odpowiedział i poszedł w stronę pociągu. Zmarłego niedawno KAZIMIERZA BOROWCA wspomina Tadeusz Malak w Dzienniku Polskim.
W wigilię Bożego Narodzenia, w wieku 68 lat odszedł od nas Kazimierz Borowiec, aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, od ponad trzydziestu lat związany ze Starym Teatrem.
Ukończył krakowską PWST, ale początkowo wędrował po polskich scenach otrzymując aktorskie nagrody za role w spektaklach teatrów Wrocławia, Białegostoku, Poznania i Bydgoszczy. W 1974 roku zaangażował się do Starego Teatru, w którym pozostał do końca.
Krakowscy teatromani pamiętają zapewne aktora m.in. z takich spektakli jak "Dziady" w reżyserii Konrada Swinarskiego, "Wesele" w inscenizacji Jerzego Grzegorzewskiego czy "Biedni ludzie", zrealizowani przez Tadeusza Bradeckiego.
Jego ostatnie role to Grzegorz w "Damach i huzarach" Kazimierza Kutza i postać Dziadka grana gościnnie w spektaklu "From Poland with Love" w nowohuckim Teatrze Łaźnia Nowa.
Przed laty Kazimierz Borowiec zasłynął kilkoma nagradzanymi monodramami: "Lichwiarz i Łagodna", "Dolorado" czy "A jak królem, a jak katem będziesz". Podczas XXIII Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Jednego Aktora w Toruniu otrzymał główną nagrodę za całokształt twórczości artystycznej.
Wystąpił również w kilkudziesięciu filmach, m.in. w "Żywocie Mateusza" Witolda Leszczyńskiego, "Śmierci jak kromka chleba" Kazimierza Kutza, "Bożej podszewce" Izabelli Cywińskiej. Pojawiał się także w serialach "Świat według Kiepskich" i "Plebania". Wiodącą rolę Łukasza zagrał w poetyckim polsko-jugosłowiańskim filmie "Zapach ziemi".
Kazimierz Borowiec został pochowany 31 grudnia ubiegłego roku w Pabianicach. Msza święta w intencji Zmarłego zostanie odprawiona jutro, 6 bm. o godz. 13 w kościele św. Mikołaja w Krakowie (ul. Kopernika 9).
***
Wspominają krakowscy aktorzy:
BOŻENA ADAMEK
- Pamiętam Festiwal Filmowy w Gdyni - wstyd powiedzieć, że było to trzydzieści lat temu. Tam właśnie obejrzałam "Zapach ziemi" z Kazimierzem Borowcem w roli głównej. Stworzył przejmującą postać chłopa, doświadczonego przez los wieśniaka, który tracąc wszystko, odnajduje jednak siły, by przezwyciężyć przeciwności losu. W tej pięknej balladzie filmowej towarzyszyły mu urocze kobiety, jedną z nich była Grażyna Szapołowska. Urzekł mnie swoją wspaniałą, dojrzałą i mądrą rolą.
TADEUSZ MALAK
- Kazio był człowiekiem zamkniętym w sobie, trochę osobnym i chyba osamotnionym artystycznie. Był bardzo dobrym aktorem, a dowiódł tego już na początku swej drogi grając znakomite role w wielu teatrach Polski. Spotkaliśmy się w "Starym" w "Dziadach", gdzie zrobił zastępstwo za Andrzeja Kozaka w roli Księdza Piotra. Potem wielokrotnie spotykaliśmy się na scenie, również w reżyserowanym przeze mnie spektaklu "Jaskinia filozofów". Ceniłem to skupione aktorstwo Kazia, który miał wyraźne ciągoty do ról charakterystycznych. Swój kresowy zaśpiew często wykorzystywał, szczególnie w rolach filmowych. Na charakterystyczności budował też wspaniałe monodramy, którymi zdobywał różne ważne nagrody. Był człowiekiem walczącym o istnienie w teatrze, bo los go nie pieścił. A kiedy zdarzały się przestoje, jeśli nie był obsadzany, wówczas sięgał po monodram i w nim realizował swoją wizję sztuki. Pamiętam, jak kiedyś spotkałem go w nocy na dworcu. Miał na plecach przewieszoną torbę, z której wystawał kij. - Co tu porabiasz, Kaziu - spytałem. - "Jadę ze swoim teatrem" - odrzekł. - A gdzie masz ten teatr? - dopytywałem. - "Na plecach" - odpowiedział i poszedł w stronę pociągu. I tak, z tym teatrem na plecach, w samotności, będąc jednocześnie aktorem, scenografem i reżyserem jeździł niemal przez całe życie, niemal po całej Polsce.