Artykuły

Kraków. Drozda u Repetowskiej

Najpierw śpiewał "Ja chcę mieć bliźniaka, choćby sobowtóra, samotnie człowiek nie da sobie rady, szczególnie, gdy piastuje poważne posady". Potem poszedł w tango o gorzale (- Wizerunki dwóch artystów pojawiły się w Polsce na wódce - Chopina i mój - przypomniał).

Było też country o bajecznej babie i disco polo (w duecie z Januszem Rewińskim, z taśmy) o tym, że "lepiej być zdrowym i bogatym". Tak Tadeusz Drozda produkował się w piątek wieczorem jako gość Niny Repetowskiej w cyklu "Ludzie estrady" organizowanym na scenie krakowskiej Groteski.

Oczywiście, wiele monologował, kpiąc z polskich dróg, pardon, autostrad, z polityków, ale i z samego siebie. Sobą bawił się też w rozmowie z gospodynią wieczoru, objawiając błyskotliwy dowcip i łatwość błyskawicznej riposty. Cóż, to efekt 35 lat na estradzie. Były zatem opowieści o kabarecie Elita i Janie Kaczmarku; i wyznania, że nie umie nauczyć się tekstów na pamięć, dlatego mówi tylko własne; i wspomnienia z dzieciństwa (- Byłem lizus, miałem same piątki, wszyscy mówili "A Drozda może..."; byłem znienawidzony, nawet przez siebie...); i złośliwostki o kolegach z branży - Bohdanie Łazuce, Januszu Józefowiczu; i żarty na temat swojej kariery telewizyjnej.

Pytany o receptę na swoje sukcesy, odpowiedział: - Nie mam żadnej, historia się dopasowuje do mnie, ona się tak zmienia, żeby mnie było dobrze. Jak dodał, wymyślił nawet hasło "Nie rób nikomu dobrze, sam nie będziesz miał źle", tyle że go nie stosuje. A jako dowód przywołał cytat z Łazuki: "Drozda ma tyle serca, ile sam waży". Po czym dodał: - I jest mi już pięć lat winny sześć tysięcy...

Drozda opowiadał też o swoich występach w Niemczech, po niemiecku, którym to językiem się biegle posługuje. Oczywiście, były i wynurzenia o uwielbianym przez satyryka golfie i sądy o młodych kabaretach... (- W ogóle ich nie rozumiem...), o młodym teatrze (- Mam córkę, w Starym Teatrze występuje, i ona mi tłumaczy, o co chodzi w polskim teatrze, ja tego nie jestem w stanie zrozumieć...).

Wesoło było. A na koniec Tadeusz Drozda rozrzucał jako Święty Mikołaj cukierki, śpiewając w otoczeniu Niny Repetowskiej i Łukasza Lecha kolędy.

21 stycznia w Grotesce kolejny satyryk - Krzysztof Piasecki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji