Artykuły

Obojętność

Spektakl przyzwoity, ale szkoda, że nie nuklearny - o "Podróży poślubnej" w reż. Iwo Vedrala w Teatrze Jeleniogórskim pisze Wojciech Wojciechowski z Nowej Siły Krytycznej.

Nikołajewna szlochała na klęczkach. W końcu przyszły inne dziewczyny i zobaczyły na środku kuchni butelkę po szampanie wyjętą właśnie z kubła na śmieci. Parwaz kazał się rozebrać. Ściągnęła szlafrok. Pod nią stała pusta butelka po szampanie. Rozkazał aby usiadła. Młoda Nikołajewna zapiszczała. W końcu zaczęła krzyczeć. Świat Sorokina jest wulgarny i brudny. W "Podróży poślubnej" nie znajdziemy może aż takiego ekstremum jak w powieści "Lód", ale jest to świat równie nieprzyjemny, a i zastana sytuacja jest w pewnym sensie wyjątkowa - związek żydowskiej uciekinierki z Moskwy z zamożnym synem niemieckiego oficera SS to raczej rzadkość. Z pozoru absurdalny pomysł Sorokina, oznacza konfrontację dwóch kultur. Jest to także miłość dwóch totalitarnych krajów i jak to w miłości bywa - musi iskrzyć.

Wchodząc na scenę studyjną mamy wrażenie, że bomba już wybuchła - scenografia to pusta i czarna przestrzeń. Zaraz zobaczymy podwójną Maszę Rubinstein, graną przez Magdę Stam oraz Annę Ludwicką, ale bez zachwytów. Żydówka, utrzymanka niezdolna do płaczu pod ścianą płaczu, wpada w ramiona bogatego Niemca Günthera von Nebeldorfa (Robert Mania). Wraz z "niebieskookim albinosem i kolekcjonerem malarstwa żydowskich artystów", jak mówi Masza, rozpoczyna się podróż poślubna w przeszłość swojej rodziny i narodu, która akurat dla Maszy nie jest chyba tak ważna - przykłada większą wagę do wykształcenia w młodym Niemcu zwyczaju picia wódki, a sama zajada się kiszonymi ogórkami.

Doświadczenie traumy historycznych wydarzeń u Günthera von Nebeldorfa wydaje się silniejsze. Niestety tylko się wydaje. Natrętnie powraca wspomnienie ojca, esesmana odpowiedzialnego za publiczne egzekucje. Prawdopodobnie z tego powodu młody Niemiec skupuje żydowskie dzieła sztuki i zamiast odbyć typowy heteroseksualny stosunek z Maszą, każe się bić i cierpi za czyny ojca, wiernego sługi SS. Skalę silnego wtargnięcia ojca w psychikę młodego Günthera obserwujemy w czasie nagłego wjazdu w oparach dymu właśnie Fabiana von Nebeldorfa (Bogusław Siwko) ubranego w mundur oficera SS. Stoi wyprostowany na towarowym wózku, a wprowadza go więzień ubrany w pasiaki niczym w obozie jenieckim. Obaj mają uśmiech na twarzy. Zabawa w więźnia i oprawcę nie przeraża jednak, nie ma w niej dosadności i tym samym nie można liczyć na żadną refleksję. Pojawiła się szansa, aby nabytą wiedzę o zbrodniach nazistowskich poszerzyć o emocje, co mogło być bardziej cenne niż bierna lektura publikacji historyków. Pomysł reżysera skończył się jednak na zabawnej i kabaretowej scence. Z kolei nieżyjąca matka Maszy i śledcza NKWD, Roza Galperina (Elżbieta Kosecka), ubrana w seksowną czarną bieliznę, trochę bawi, ale już nie dziwi. Zabawny jest z kolei sekretarz kolekcjonera judaików Gerd (Jarosław Dziedzic) - w ciemnych okularach z przylizanymi do tyłu włosami, przypomina trochę Falco, ale gdy tańczy, jest jak karzeł z czerwonego pokoju "Miasteczka Twin Peaks".

Iwo Vedral wyreżyserował spektakl, który można określić słowem "przyzwoity". "Podróż poślubna", jak informuje teatr, jest "śmiałą, przewrotnie dowcipną analizą traumy post-nazistowskiej i post-sowieckiej". Tekst Sorokina taki zapewne jest, ale przedstawienie jest wobec wspomnianej traumy obojętne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji