Artykuły

Trzeba było iść na całość

"Spektaklem Szachy zainaugurował wczoraj [1 października] sezon Powszechny. Niestety nie najlepiej.

Jan Kochanowski wielkim poetą był i trzeba o tym nauczać maluczkich. Wszelka nauka powinna jednak odbywać się tak, aby uczeń nie znienawidził nauczyciela i w ogóle wiedzy. Niestety, tak się nie dzieje w przypadku Szachów. Nie jest to ani najlepsza, ani najciekawsza powiastka Kochanowskiego.

Na dodatek zrobiono ją bardzo statycznie. Formuła, aby udawać, że to przedstawienie jarmarczne, była może i dobra, ale nie doprowadzono jej do końca. Tu zapalają się tylko pochodnie, na prawdziwym jarmarku wszystko grało, dźwięczało i wywijało fikołki. Nie mogło być mowy ani o chwili nudy. I trzeba było iść na całość - niechby i u nas gra w szachy odbywała się wielkimi żywymi figurami a rycerze naprawdę grzmocili się po łbach i siał trup szlachty.

Doceniam wysiłki aktorów: Włodzimierza Mancewicza (narrator) i Blanki Kaczorowskiej (królewna), bo niełatwo opanować taki archaiczny język, i owacje i tak nie mogli liczyć. Zresztą nie miał kto klaskać. Na wydział ekonomiczny politechniki, gdzie odbywało się przedstawienie, przyszło może ze 30 osób, z czego 10 z obsługi teatru. Całe szczęście, że nie padało.

Całe szczęście, że zabrałam dodatkową kurtkę, którą rzuciłam na kamienny podest. Siedzenie na zimnych kamieniach I to nic przyjemnego. Swoją drogą ciekawe, czemu nie można było wystawić przedstawienia na dziedzińcu teatru i czemu spektakle plenerowe nie są pokazywane, jak nakazuje zdrowy rozsądek, latem".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji