Beata Tyszkiewicz belfrem
- Nie tylko w aktorstwie, i choć często też nie popłaca, lubię ludzi naiwnych, nierozsądnych, lekkomyślnych. Oni ubarwiają świat - mówi BEATA TYSZKIEWICZ, która będzie uczyć w Warszawskiej Szkole Filmowej.
"Jolanta Gajda-Zadworna: - Debiutuje Pani w roli belfra. Pani Profesor... czy tak się mam do Pani zwracać?
Beata Tyszkiewicz: - Nie wiem, czy kogoś czegokolwiek potrafię nauczyć. Aż nazbyt dobrze pamiętam przekleństwo obyś cudze dzieci uczył. Do Warszawskiej Szkoły Filmowej przyszli co prawda ludzie, którzy mają już dowody, ale każdy, kto się uczy, w jakimś sensie pozostaje dzieckiem.
W zawodzie aktora dziecięca naiwność ponoć bardzo się przydaje. To prawda?
Nie tylko w aktorstwie, i choć często też nie popłaca, lubię ludzi naiwnych, nierozsądnych, lekkomyślnych. Oni ubarwiają świat.
Młodzi ludzie, którzy zaczną pierwszy rok w szkole Bogusława Lindy i Macieja Ślesickiego, płacą niemałe czesne, by uczyły ich gwiazdy, ale czy zawód aktora to dobry pomysł na dzisiejsze czasy?
Jak w każdej artystycznej profesji, wybór podobnej drogi okazuje się trafiony, gdy osiąga się sukces. Gorzej, jeśli pianista, śpiewaczka lub aktor nie dostają od losu swoich pięciu minut. Pogłębia się rozczarowanie i frustracja. W takiej sytuacji chyba lepiej mieć równolegle drugi zawód. Kiedyś zdarzyło mi się znaczące spotkanie: zajrzałam do zakładu zegarmistrzowskiego na parterze mojego domu i zamiast znanego rzemieślnika zobaczyłam za ladą piekielnie przystojnego młodego mężczyznę. Spytałam, co robi w takim miejscu, i usłyszałam, że... jest śpiewakiem w operze, ale ojciec zgodził się na szkołę muzyczną pod warunkiem, że równolegle zdobędzie konkretny fach. Niech to będzie nasza puenta"
Na zdjęciu Beata Tyszkiewicz.
