Józef wobec lustracji
"Lustracja" w reż. Krzysztofa Kopki w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Tomasz Wysocki w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Krzysztof Kopka w "Lustracji" nie mógł się zdecydować, o czym robi spektakl. Z jednej strony to potępienie dzikiej lustracji, a z drugiej przypowieść z życia inteligencji.
Józef, 40-letni listonosz, znalazł swoje nazwisko na liście tajnych współpracowników aparatu bezpieczeństwa. Z pamięci składa kilka przesłuchań i kilka pijackich wynurzeń przed przypadkowymi znajomymi. I z przerażeniem w oczach zastanawia się, czy mogły one esbekom posłużyć do zrobienia z niego donosiciela.
Kopka nie rozstrzyga, czy Józef jest winny, czy niewinny. Pokazuje, jak sympatyczny facet (udana rola Tadeusza Ratuszniaka), dawny wykładowca akademicki, dostał się w tryby medialno-politycznej machiny lustracyjnej.
Teczka Józefa jest pokarmem dla cynicznego redaktora Lesiaka (Paweł Palcat), który nie waha się manipulować faktami z przeszłości. Równie wyrachowany jest Docent (bardzo dobra rola Pawła Wolaka), szef oddziału IPN-u. To nie jest oddany sprawie badacz historii. To polityczny gracz, który teczkami posługuje się jak pokerzysta jokerami schowanymi w rękawie. Tak jak esbecy posługuje się szantażem, prowokacją i kłamstwem.
Józef zostaje postawiony w sytuacji bohatera z Kafkowskiego "Procesu" (nie przypadkiem nosi jego imię). Decyzję o jego przyszłości i przeszłości podejmują inni, sam bohater nie jest w stanie zapanować nad swoją biografią.
Kopka w karykaturalny sposób pokazuje gry mediów i pracowników IPN-u. To jednoznaczne oskarżenie nieuczciwego trybu lustracji w Polsce i sposobów jej wykorzystania.
Słabością realizacji jest zdecydowanie za duża liczba epizodów. Przedstawienie jest za długie, rozłazi się, traci tempo, fabuła puchnie o niepotrzebne wątki, np. IPN-owskiej młodej prokurator albo dyrektorki katolickiej szkoły. Dlatego z kafkowskiego nastroju grozy, niedopowiedzenia, tajemnicy, nic nie zostaje. Pozbawiona tej aury historia Józefa to niewiele więcej niż obyczajowe story, gorzka przypowiastka z życia inteligentów.
Sztuka Krzysztofa Kopki mogła być istotnym punktem w procesie nadrabiania wieloletnich zaległości, kiedy artyści unikali tematu archiwów Służby Bezpieczeństwa. Opisanych w teczkach tragicznych ludzkich decyzji nie da się rzetelnie oceniać tylko z historycznej perspektywy, używając jedynie naukowych narzędzi. "Lustrację" trzeba odnotować jako kolejną ważną próbę podjęcia tematu. Szkoda, że niewykorzystaną w pełni.