Poezja jest za każdym razem inna
- Czy salon opolski będzie kopią salonu krakowskiego? Z ANNĄ DYMNĄ, gospodynią Krakowskiego Salonu Poezji rozmawia Mariusz Lodziński
"Anna Dymna: Nie ma mowy o kopii. Skoro słuchają inni ludzie i inna jest poezja. Tym razem tylko ja byłam ta sama, ale z poezją jest tak, że za każdym razem czyta się ją inaczej. W Krakowie podczas każdego salonu jest zupełnie inna atmosfera, tutaj też było inna.
To pani wymyśliła Krakowski Salon Poezji. Czemu tak naprawdę ma on służyć?
- Temu, żeby jedni ludzie czytali sobie wiersze, a inni, żeby ich słuchali. Tu się nikogo nie zgania. Przychodzą ci, którzy chcą się spotkać z tak zwaną wyższą kultura. Coś w tym musi być, bo w Krakowie od lat na salony walą tłumy.
Przychodzą posłuchać wierszy czy zobaczyć znanego aktora?
- Wie pan, że różnie z tym bywa? Pewnie gdy przyjeżdża Andrzej Seweryn, wiele osób przychodzi go zobaczyć. Ale u nas poezje czytają też bardzo młodzi, nikomu nie znani aktorzy, a też są tłumy. Nas nie obchodzi, dlaczego ludzie przychodzą. Ważne, że są. Pewnie przychodzą nawet tacy, którzy chcą tylko napić się gorącej kawy i zjeść ciastko za darmo. W tym także nie ma niczego złego, więc dobrze, że są z nami.
Będzie Pani namawiała swoich krakowskich kolegów, by przyjechali do Opola czytać poezje?
- Od tego są organizatorzy w Opolu, ale moich kolegów nie trzeba namawiać. Oni tylko czekają, by mieć chwilę czasu i przyjechać".
na zdjęciu: Anna Dymna podczas jednego z krakowskich Salonów