Artykuły

Wyspiański i młodzi

"Klątwa" w reż. Barbary Wysockiej i "Sędziowie" w reż. Marii Spiss w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Sztarbowski w Newsweeku.

Nazywamy Wyspiańskiego Czwartym Wieszczem, nie pamiętając, że był jednym z największych buntowników i kontestatorów w historii polskiej kultury. Wiele jego szalonych pomysłów i wizji doceniono dopiero po latach. To jemu marzył się "Hamlet" na Wawelu, a w parku Łazienkowskim dostrzegł siedzibę greckich bogów. Nikt z podobną przenikliwością nie pisał o polskiej historii, psując nam dobre narodowe samopoczucie. Czy mijający właśnie Rok Wyspiańskiego przyniósł cokolwiek, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli o tym wybitnym poecie, malarzu i reformatorze teatralnym? Z pewnością potwierdził, że jeśli zdjąć go z koturnów, wciąż ma nam wiele do powiedzenia. Potwierdza to odarte z cepeliowskiej ludowości "Wesele" Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, a także "Albośmy to jacy tacy..." inspirowane tym samym tekstem oraz dramatem "Akropolis", w reżyserii Piotra Cieplaka z Teatru Powszechnego w Warszawie.

Za udane należy też uznać premiery "Klątwy" i "Sędziów" w Starym Teatrze w Krakowie w reżyserii debiutantek Barbary Wysockiej i Marii Spiss. Obie reżyserki wyciągnęły wnioski z tego, że Wyspiański opisywał wydarzenia aktualne, gazetowe, i podnosił je do rangi tragedii. Akcja "Klątwy" Wysockiej rozgrywa się w sali muzealnej. Bohaterowie sztuki starają się powrócić pamięcią do popełnionej zbrodni i wyjaśnić jej przyczynę. Sprawia to wrażenie, jakby Młoda (Katarzyna Krzanowska) próbowała swoje nieszczęście podnieść do rangi współczesnego dzieła sztuki, łącząc je z fragmentami artykułów prasowych, którymi wyklejona jest sala, oraz z tekstem biblijnym o winie i karze, który przez cały spektakl pojawia się na jednym z ekranów. Gorzej takie połączenie wypadło w "Sędziach", gdzie również mamy do czynienia z próbą wyjaśnienia morderstwa Jewdochy (poruszająca Aldona Grochal), dokonanego przez Natana (Błażej Peszek). Niestety, zbrodnia, którą Wyspiański podniósł do rangi "tragedii karczemnej", w spektaklu Marii Spiss staje się zaledwie pretekstem dla sądowej wizji lokalnej, a zabawa teatralnymi chwytami osłabia wagę dramatu. Sprawia to wrażenie, jakby reżyserka zatrzymała się w pół drogi w interpretacji tego niosącego moralne przesłanie dramatu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji