Artykuły

"Cud" po staremu

Dokładnie 200 lat temu, 1 marca 1974 roku Wojciech {#au#177}Bogusławski{/#} wystawił na scenie Teatru Narodowego w Warszawie "Krakowiaków i Górali". Utwór powstał w go­rącym czasie, niedługo po obradach Sejmu Wielkiego, po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja, po zawiązaniu Konfedera­cji Targowickiej i po II rozbiorze Polski, a przed kościusz­kowską Insurekcją. Śpiewana komedia Bogusławskiego wywołała niebywały entuzjazm widzów, którzy wychwyty­wali najdrobniejsze wzmianki o odwadze, walce, pragnie­niu wolności. Po trzech przedstawieniach sztuka została "zawieszona".

Dziś polskie zwrotki starych piosenek i kupletów mogą zagrzewać do boju co najwyżej członków Samoobrony, choć ci na razie nie walczą jeszcze o kobiety. Dwieście lat temu polskie słowa ze sceny robiły jeszcze spore wrażenie, tym bardziej, że zwłaszcza w repertuarze operowym, królo­wała do tego niemal momentu mowa włoska. "Krakowia­cy", właściwie wodewil, czyli komedia z piosenkami - zys­kała szybko miano pierwszej opery narodowej. Sztuka wys­tawiana jest do dziś zarówno przez teatry dramatyczne, jak operowe (niedawno w Teatrze Wielkim wyreżyserował "Kra­kowiaków" Krzysztof Kolberger, a w premierowej obsadzie znalazły się największe gwiazdy polskiej opery właśnie). Zarazem jednak nie jest wystawiana często. Porządne zro­bienie tego przedstawienia jest dla teatru ogromnym wysił­kiem - także finansowym - zwłaszcza dla niewielkiego teat­ru dramatycznego. Podjęcie takiego wysiłku usprawiedli­wiają wyłącznie wyjątkowe okoliczności. W tym wypadku jest to okrągła rocznica prapremiery warszawskiej.

W Teatrze im. Horzycy w Toruniu sztukę "Cud mniema­ny, czyli Krakowiacy i Górale" reżyseruje Andrzej Rozhin, który przygotował m.in. pod koniec ubiegłego roku wielkie przedstawienie muzyczne w Bydgoszczy - {#re#27848}"Betlejem pols­kie"{/#} {#au#1302}Rydla{/#}.

Podstawowym założeniem inscenizacji jest wystawienie "Krakowiaków" w wersji jak najbliższej przedstawieniu premierowemu, a więc bez dopisków muzycznych i teksto­wych, czynionych w czasie ostatnich 200 lat, gdy do utwo­ru Bogusławskiego dopisywano aktualne kuplety, a muzy­kę Jana Stefaniego przykrawano do aktualnych gustów. Czynili to zresztą często wybitni inscenizatorzy - jak Leon {#os#}Schiller{/#}, który wystawiał tę sztukę kilkakrotnie. W Toruniu ma być inaczej, a Andrzej Rozhin nie przewiduje nawet kupletów na zakończenie, które na ogół poświęcone są aktualnym wydarzeniom czy głośnym postaciom życia po­litycznego. - Chyba, że na premierze i po zakończeniu przedstawienia - powiedział.

W spektaklu bierze udział około 80 wykonawców, którzy z trudem mieszczą się na niewielkiej scenie toruńskiego teatru. Zespół aktorski uzupełnia liczna grupa statystów, dobrana m.in. z zespołów pieśni i tańca "Młody Toruń" i "Toruniacy". Młodzież wykorzystuje znajomość krakowia­ków i tańców góralskich w układach choreograficznych, wspiera też aktorów głosowo.

Wszyscy wykonawcy śpiewają, choć oczywiście nie jest to śpiew operowy. Ze względu na planowane wyjazdy części zespołu, reżyser przygotowuje dwie obsady głównych ról. Każda więc niemal scena musiała być na próbach ćwiczo­na dwukrotnie. W tej sytuacji dwumiesięczny termin przy­gotowania tego przedstawienia reżyser uznaje za rekordo­wy. Tym bardziej, że w grę wchodzi przygotowanie wokal­ne, muzyczne, konsultacje z logopedii artystycznej - za czym kryje się nauka poprawnego posługiwania się archa­iczno-ludowym językiem "Krakowiaków i Górali". W pró­bach uczestniczyły wymiennie aż 4 akompaniatorki, w przedstawieniach aktorom towarzyszyć będzie Toruńska Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Włodzimierza Szymań­skiego.

Efekty pracy aktorów i realizatorów poznamy na premierze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji