Artykuły

"Wilgoć" zamiast soli

Tego jeszcze nie było jak Bochnia Bochnią. Scena Plastyczna Katolic­kiego Uniwersytetu Lubelskiego, któ­ra objechała cały świat, dała spektakl "na najniższym poziomie" -żartowali sami artyści. Leszek Mądzik pokazał "Wilgoć" w kopalni soli. Przyszła ca­ła śmietanka bochnieńska, łącznie z księdzem proboszczem, Janem Nowakowskim.

Już samo dotarcie do miejsca akcji było ekscytujące. Droga w obie strony zajęła więcej czasu niż trwało przed­stawienie. Trzeba było spuścić pu­bliczność windą - klatką, w języku górniczym, szybem Campi na poziom August, a potem przespacerować się kwadransik górzystymi korytarzami, aby wreszcie znaleźć się na głęboko­ści 250 metrów w komorze Ważyn.

Okazała się ona idealną przestrze­nią dla wizji scenicznej Mądzika, któ­ry opowiada swoją prawdę o człowie­ku wysublimowanymi kompozycjami; obrazem, muzyką, światłem, rytmem. Publiczność siedząca na twardych, drewnianych ławach chłonęła w sku­pieniu ten świat przedstawiony w swojej zmienności i wiecznym ru chu, pełen kontrastów. Aby przedłu­żyć działanie artystyczne aktorzy, ukryci w różnych formach plastycz­nych nie kłaniali się publiczności w podzięce za oklaski.

Dyrektor kopalni Ryszard Kołdras dopilnował, aby teatralni goście wpi­sali się do stuletniej księgi pamiątko­wej (w której wstępną dedykację zło­żył CK namiestnik Kazimierz Badeny). To przecież wydarzenie w mie­ście debiutu Heleny Modrzejewskiej. Po raz pierwszy w 750-letniej historii kopalni grał w jej wnętrzu teatr. Soli się już nie wydobywa. Zostanie otwarte sanatorium. /

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji