Artykuły

Rzeszów. "Ania z Zielonego Wzgórza" u Siemaszkowej

Jan Szurmiej, reżyser znany z realizacji musicali, przygotowuje w Rzeszowie "Anię z Zielonego Wzgórza". Premiera w niedzielę [11 listopada].

W czwartek reżyser pozwolił nam podglądnąć pracę zespołu Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie podczas próby do premierowego spektaklu. To rzadkość, bo artyści niechętnie pokazują swoje dzieło przed ukończeniem. - Światło się zmienia! Muzykę wyciszyć! Mów głośniej! - pokrzykuje co raz to i grozi palcem młodziutkiej aktorce, która nierówno wykonuje taneczne figury. Choć premiera już w niedzielę, są jeszcze niedociągnięcia. Najgorzej wypada scena finałowa. Na scenie tańczy kilkanaście osób, ale niektórzy gubią jeszcze kroki i nie pamiętają figur. Reżyser kończy próbę i zapowiada ciężką pracę po południu.

Jako mały chłopiec czytanie książek dla dziewczynek uważał za afront. Do "Ani z Zielonego Wzgórza" przekonał się dopiero jako dorosły mężczyzna gdy przeczytał adaptację Henryki Królikowskiej i Macieja Wojtyszki. - Szukałem dobrych tekstów i tematów, które zainteresowałyby wszystkich: i dorosłych, i dzieci. "Ania" jest właśnie takim musicalem familijnym. Przysparza nie tylko wzruszeń ale i wywołuje szczery śmiech - mówi Szurmiej. Przekonuje, że spektakl zainteresuje nawet chłopców, bo "jest dla wszystkich wrażliwych młodych ludzi".

Od aktorów biorę energię

Rzeszowska "Ania" to już kolejna realizacja tego musicalu w reżyserii Jana Szurmieja. Która? On sam tego nie liczy. Wspomina jednak, że prapremiera spektaklu odbyła się w 1991 r. w Teatrze Polskim we Wrocławiu a główną rolę grała Jolanta Fraszyńska - wówczas świeżo po szkole teatralnej a dziś - gwiazda.

Co właściwie łączy reżysera z rudowłosą Anią? - Po pierwsze to dobrze opisana historia, po drugie - teatry chętnie sięgają po realizacje, które przyciągają widzów do teatru, bo prawda jest taka, że liczy się nie tylko efekt artystyczny ale i ekonomia. Dlatego dyrektorzy teatrów widzą ten spektakl u siebie - przyznaje Jan Szurmiej. Rzeczywiście - szurmiejowa wersja "Ani z Zielonego Wzgórza" gdziekolwiek się pojawi zbiera dobre recenzje. Reżyser przekonuje, że nie przygotowuje kolejnych realizacji od jednej, sprawdzonej matrycy. - Tak ja nigdy nie będzie dwóch takich samych "Hamletów", tak i każda "Ania" za każdym razem jest inna. Praca z każdym zespołem daje nową energię. Uważam aktorów za artystów twórczych, nie odtwórczych, dlatego czekam na ich propozycje. Staram się wyciągnąć ich wewnętrzną aurę, czasem wrzucam inny sposób myślenia, niepokoję ich. W 90 procentach jednak korzystam z energii aktora - zdradza tajemnice swojej pracy nad spektaklem Szurmiej. Dlatego bardzo starannie dobierał obsadę. Oprócz aktorów rzeszowskiego teatru, w spektaklu udział wezmą także wybrani z castingu studenci szkół teatralnych a także młodzi aktorzy-amatorzy z Rzeszowa. Reżyser chwali ich za "szlachetne i proste aktorstwo".

Tu jest zdolna młodzież

Anie Shirley są dwie - obie studentki z castingu. Na próbie grała Anna Haba. Jest czarująca i dysponuje czystym, jasnobrzmiącym głosem. Przeszkadza trochę ruda peruka, która wygląda nienaturalnie, zwłaszcza, że jak się potem okazuje - atorka ma własne rude włosy. - Przefarbowałam je wczoraj, jakoś tak spontanicznie - mówi. W ogóle nie wygląda na swoje 26 lat. Na scenie zobaczymy także mocną ekipę rzeszowskiej młodzieży, która gra role szkolnych koleżanek i kolegów Ani Shirley. Karolina Dańczyszyn, Żaneta Łabucka, Dominik Klich, Daniel Mosior, Kamil Zięba - interesują się teatrem, a na co dzień uczą się w szkole muzycznej, w liceum, w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Dominik i Daniel nie po raz pierwszy staną przed rzeszowską publicznością, obaj przed dwoma laty grali w "Małym Księciu". - W Rzeszowie jest mnóstwo bardzo utalentowanej młodzieży. Na casting przyszło 70-80 osób, z których w pierwszym etapie wybrałem aż 30. Role dostały osoby charakterystyczne, fajne, ich aura i pozytywna energia dodaje uroku scenom szkolnym - chwali amatorów reżyser.

"Ania z Zielonego Wzgórza" nie jest już debiutantką na deskach rzeszowskiego. Przed laty, w całkiem innym przedstawieniu na podstawie słynnej książki Lucy Maud Montgomery, główną rolę grała Anna Demczuk a Gilberta Blythe - Wojciech Kwiatkowski. Na niedzielnej premierze para zagra "dorosłe" role. Spektakl rozpocznie się o godz. 16.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji