Artykuły

Uwielbiam stare przedmioty

- Wydaje mi się, że aktorstwo jest najlepszym zawodem dla mnie, zawodem, który mnie fascynuje, który chcę wykonywać i który jest moją kolejną wielką pasją- mówi PAULINA HOLTZ.

"Artur Szczukiewicz: - Zawsze bardzo ciepło mówisz w wywiadach o tacie, cieplej niż o mamie...

Paulina Holtz: - Myślę, że wynika to z faktu, że nie mieszkałam z ojcem i w związku z tym mam do niego stosunek odległościowy. Tata zawsze był w moim życiu uosobieniem wypraw górskich, wernisaży, targów staroci. Był... świętem. Mama była codziennością: teatrem, filmem, szkołą obiadem.

- Wspomniałaś o targach staroci... Wiem, że odwiedzasz je regularnie, bo pasjonują cię stare przedmioty. Skąd to zainteresowanie?

- To kolejna sprawka mojego taty, który odkąd pamiętam zbierał stare secesyjne pocztówki, pieczęcie, butelki. Kiedy byłam mała, zabierał mnie na skarpę przy Zamku Ujazdowskim i godzinami grzebaliśmy w ziemi w poszukiwaniu starych skorup, kawałków zaśniedziałych butelek. Odkrywaliśmy czasem prawdziwe skarby! Tata zaraził mnie swoją pasją więc pomyślałam, że dobrze by było przejąć po nim i tę schedę - ogromną wiedzę, jaką posiada na temat starych przedmiotów, umiejętność rozpoznawania autentyków i rozmawiania z ludźmi, którzy siedzą w tym od lat.

- Jesteś jedynie kolekcjonerem staroci czy również dociekliwym badaczem ich historii?

- Nigdy nie próbowałam poznawać historii moich staroci. Nie odczuwam takiej potrzeby, bo ich życie zaczyna się dla mnie w momencie, kiedy trafią do mnie. Uwielbiam przedmioty, mam z nimi ogromną sentymentalną więź. Nie materialną, a właśnie emocjonalną. To może być drobiazg kupiony za grosze, który uwielbiam, cokolwiek.

- Masz w swoich zbiorach przedmioty, które darzysz specjalnymi względami, z których jesteś szczególnie dumna?

- Oczywiście! Kupiłam kiedyś stare, stuletnie wiadro - białe, emaliowane, z drewnianą rączką. Znalazłam je przypadkiem na targu, pokazałam ojcu, a on mi je bez wahania kupił. Przyznał potem, że nigdy przedtem nie widział na targu podobnego przedmiotu. Wracałam do domu z wiadrem pod pachą dumna, że to właśnie ja je odkryłam. Ale wiadro to wiadro, a ja jestem dumna głównie z takich małych pierdółek. Moim największym skarbem są-jak je nazywam - brylanty oprawne w złoto. To wielkie szkiełko na środku i pięć małych dookoła spięte srebrną, udającą pozłacaną, obrączką. Są piękne. Sama je wygrzebałam na jakimś stoisku, są śmieszne, oryginalne, nikt na pewno nie ma podobnych. Kosztowały pięć złotych!

- Dlaczego - mając takie zainteresowania - nie poświęciłaś się historii sztuki? O ile wiem, długo szukałaś wymarzonego dla siebie zawodu, a na studiowanie aktorstwa zdecydowałaś się nagle.

- Czasem mam wrażenie, że aktorką zostałam, jak tylko się urodziłam. Jeszcze jako czternastolatka nie wyobrażałam sobie, że mogłabym robić w życiu coś innego. Kiedy jednak kilka lat temu poszłam na casting do głównej roli w filmie Matka swojej matki, nagle uświadomiłam sobie, że w ogóle nie nadaję się na aktorkę, że nie mam szans. Zaczęłam szukać dla siebie innego zawodu - pół roku studiowałam dziennikarstwo, pracowałam przy produkcji programów telewizyjnych, dostałam się na etnologię i nagle, zupełnie niespodziewanie, znalazłam się w obsadzie Klanu. Okazało się, że jednak mogę być aktorką! Zdałam do Akademii Teatralnej...

- ...! musiałaś na jakiś czas przerwać pracę w Klanie.

- Bardzo chciałam skończyć te studia, a zajęcia na uczelni nie pozwalały mi na udział w codziennych zdjęciach do serialu. Wydaje mi się, że aktorstwo jest najlepszym zawodem dla mnie, zawodem, który mnie fascynuje, który chcę wykonywać i który jest moją kolejną wielką pasją. Mam tylko nadzieję, że będzie to miłość odwzajemniona (śmiech).

- Skoro o miłości mowa - twoi znajomi twierdzą, że nie jesteś stała w uczuciach...

- Też to słyszałam (śmiech). Zapytałam nawet znajomych, dlaczego uważają, że zmieniam facetów jak rękawiczki, skoro z pierwszym swoim chłopakiem chodziłam rok, z drugim przez półtora roku. l to jako uczennica liceum! Tak długie młodzieńcze związki nie są przecież normalną rzeczą! Usłyszałam, że jak wreszcie zostawiam chłopaka, to robi się wokół tego wielki szum i wszyscy zapominają że byłam z nim dłużej niż dwa tygodnie! A co to jest dwa tygodnie dla miłości, dla związku? Na dwa tygodnie można pojechać na wakacje, ale nie da się przeżyć prawdziwego uczucia.

- Nie obawiasz się, że zawód, jaki wybrałaś, przeszkodzi ci być szczęśliwą w miłości?

- To jest problem... Wiele młodych aktorek rzuca się na wszystko, co się im proponuje, stara się za wszelką cenę wykorzystać swoją szansę, by zaistnieć w zawodzie i odsuwa swoje prywatne życie na dalszy plan. Potem nagle okazuje się, że wśród znajomych mają wyłącznie kolegów-aktorów, bo nie miały czasu, by poznać ludzi spoza środowiska, by zaczerpnąć oddechu poza teatrem czy filmem. Trwają w związkach z aktorami i nadal... kiszą się we własnym sosie. Ja nie chcę tak żyć!

- Dziękuję za rozmowę.

Paulina Holtz [na zdjęciu] jest absolwentką statecznej Akademii Teatralnej. Miłośnicy Klanu znają ją doskonale jako pełną życia i kontrowersyjną Agnieszką Lubicz. Udział w Klanie był pierwszym aktorskim doświadczeniem Pauliny, która pojawiła się też w innym serialu Ja, Malinowski. Na planie obu telenowel młoda aktorka spotkała się ze swoją mamą - popularną i cenioną przez widzów Joanną Żółkowską. Również ojciec Pauliny - Witold Holtz - związany jest z branżą filmową, pracuje jako drugi reżyser przy realizacji filmów i seriali".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji