Za co kochamy Kantora?
W Międzynarodowym Dniu Teatru, Teatr Telewizji wystawił sztukę Tadeusza Kantora - "Wielopole, Wielopole". Muszę podkreślić, że pomysł ten zasługuje na najwyższe uznanie, bowiem to co robi dziś Tadeusz Kantor, począwszy od "Umarłej klasy" zasługuje na szczególną uwagę.
Tadeusz Kantor - jako plastyk należał przez wiele lat do nowatorów, a także w swoim gorączkowym przeszczepianiu nowości sztuki awangardowej do Polski, nie był oryginalnym artystą, ale zręcznym propagatorem nowatorstwa, czym niewątpliwie przyczynił się do popularyzacji współczesnego języka sztuki. A w takim kraju jak nasz - gdzie kultura plastyczna nie jest dostatecznie upowszechniona, nawet w środowiskach inteligenckich - takiej pracy nigdy za wiele.
Od "Umarłej klasy" jest oryginalnym współczesnym polskim artystą z dwóch powodów: po pierwsze przemawia współczesnym językiem artystycznym (co nie tylko w plastyce, ale i w teatrze nie jest oczywistością) i po drugie podejmuje polską problematykę w sposób uogólniający.
Tadeusz Kantor do teatru doszedł od sztuk plastycznych, a zatem ten rodzaj interpretacji jego teatru jest uzasadniony. Uczeni teatrolodzy i skojarzeniowcy krytyki powinni się nim dalej zajmować, byleby z konkluzją: "za co kochamy autora", a nie tylko z tym że go "kochamy".
Otóż w tym swoim "nowinkarskim" działaniu na gruncie plastyki, niezależnie od działalności w teatrze "Cricot - 2" - Kantor wprowadził do Polski tuż za Włodzimierzem Borowskim - " II pokaz synkretyczny", 1966 happening ("Panoramiczny happening morski", 1967), Kantor doskonale rozumiał sens sztuki performance, environnment - a więc tych wszystkich działań w sztuce awangardowej, które składają się na swój sposób na wizję Kantora. Happening - to działanie, a więc czynność z udziałem artysty i publiczności, gdzie zaskoczenie bywa najważniejszym momentem i celem. Performance - to działania artystyczne, które niekoniecznie muszą kończyć się efektem zaskoczenia (jak w happeningu), wreszcie sztuka environnment - to "zastygły happening", czyli działanie na widza wyrazem plastycznym całej przestrzeni.
U podstaw happeningu tkwi dadaistyczna zasada zestawiania (metoda assamblage'u), która łączy poszczególne "zdarzenia" (poprzez czynnik czasowy) w pewną płaszczyznę narracyjną.
Dodać tu warto także i ten element, że w tych działaniach twórcy unikają jakichkolwiek imitacji, iluzyjności itd. mają na celu dotarcie poprzez dosłowność do istotnych cech (psychiki - happening), sytuacji (environnment), czy przedmiotu (Nowy Realizm).
Wspominam o tych elementarnych środkach neoawangardy lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dlatego, że tu właśnie w tej tradycii artystycznej tkwi szkoła środków wypowiedzi artystycznej Tadeusza Kantora. Tu można - na tym gruncie - wytłumaczyć obecność autora na scenie, który osobiście "poświadcza" wykreowaną przez siebie akcję, na tym tle można wytłumaczyć obecność segmentowej struktury ostatnich dwóch przedstawień Kantora, także dominacji plastycznego wyrazu z wyraźnym ograniczeniem do niezbędnego minimum literackiej treści "Wielopola, Wielopola", czy "Umarłej klasy". Dla zmylenia tropów, lub z powodów "pedagogicznych" artysta we wstępnej wypowiedzi telewizyjnej odwoływał się do Wyspiańskiego, który mówił o tym, że połowa teatru to plastyka. Nie jest to konieczne, choć pewnie słuszne. Wreszcie wielkie znaczenie przedmiotu-rekwizytu-symbolu.
Tak więc tyle byłoby co do istotnych tropów artystycznych prowadzących od sztuki europejskiej awangardy do twórczości najnowszej Kantora. Ale, gdyby na tym się to skończyło - byłby Kantor tym, kim był dotychczas - zasłużonym pośrednikiem i popularyzatorem współczesności, awangardy.
Znaczenie Kantora zaczyna się tu, gdzie rozpoczyna się problematyka artystyczna jego ostatnich dzieł.
Jak słusznie zauważył Konstanty Puzyna pisząc o "Umarłej klasie" konstrukcja i chłód intelektualny połączony został z wielką emocją i wzruszeniem. Utożsamiamy się z tymi staruszkami po to, aby zauważyć rzecz najważniejszą - treścią tej sztuki jest tradycja utracona, nieobecna, jest to świat, który zginął: "w Umarłej klasie wszystko, co jest na scenie, co widzimy i słyszymy, mniej jest ważne od tego czego nie ma. Służy zaś temu przede wszystkim, aby w nas, widzach, budować powoli przeświadczenie, że czegoś brak - i że o to w istocie chodzi". (K. Puzyna, Półmrok, s. 111). Czego brak? Własnej tożsamości!
Ale poszukiwanie własnej tożsamości w "Umarłej klasie" odbywa się w wymiarze socjokulturowym. "Wielopole, Wielopole" jest dalszym ciągiem tego problemu i jego pogłębieniem. Wymiar socjokulturowy mówi o zbiorowości, ale każda wypowiedź tego rodzaju kończy się na ogólnikach, lub pokusie epickości. A problem tożsamości - to przede wszystkim prywatność, przeżycie osobiste. I dla realizacji tego celu Kantor wybiera sferę najbardziej osobistą z możliwych - powrót do własnego dzieciństwa, do pokoju dziecinnego, "wskrzesza" ojca, matkę, najbliższe otoczenie, jak również i towarzyszące okoliczności (wojsko, zdarzenia wojenne). I sam jest obecny na scenie. On Tadeusz Kantor zaświadcza sobą zachowanie Mariana Kantora, który jest przywołaną postacią jego ojca, osobą dramatu i aktorem-manekinem-zmarłym. Trzy wymiary prywatności jednocześnie.
Posługując się współczesnym językiem sztuki awangardowej Kantor tworzy opowieść o tożsamości. A wielkość jego wizji wyznacza świat surowych przedmiotów, konkretnych rzeczy, pleplań i "dramatów" codzienności - z jednej strony, ale z drugiej - wymowa symboliczna: polska Golgota, wymiar Ostatniej Wieczerzy - jako jedyna możliwość "spotkania przy stole", wreszcie wzruszający wymiar egzystencjalny przemijania czasu.
Pomiędzy rupieciarnią, a tym rodzajem symboliki - rozlega się wielkość kreacji Tadeusza Kantora. Pomiędzy wspomnieniami osobistymi a wielką symboliką narodową i egzystencjalną wyrażoną nowymi środkami, poza patetyczną retoryką - Kantor mówi współczesnym językiem o współczesnych dramatach.
I dlatego jest to wzruszające i zarazem budzące refleksję, ponieważ nie ma tam fałszywych nut, zadęć sztucznych i wyświechtanego "romantyzmu".
Dla mnie ostatnie spektakle Tadeusza Kantora mają wymiar symboliczny dla polskiej sztuki: od trudnego uczenia się współczesności artystycznej po październiku, do jej przyswojenia i zawładnięcia jej językiem w taki sposób, że potrafił z tego uczynić właśnie Kantor wypowiedź o naszej współczesności. Ostatnie sztuki Kantora ewokują brak tożsamości przeżywanej. A więc tradycji. I tak współczesność, awangardyzm ewokuje potrzebę tradycji. Jakie to odwrócenie pojęcia wobec podręcznikowych "walk" nowatorów z tradycjonalistami, z ustalonym schematem na odwrót.
Kantor pokazał jak o polskich dramatach można mówić współcześnie, poza bezproduktywnym mieleniem tradycji, poza historycznymi przebierankami i kostiumami. A to dziś jest ważniejsze aniżeli kiedykolwiek.