Labirynt Rafała Mohra
Rafał ma bardzo trudną rolę, wymagającą od aktora odwagi i inteligencji. Patrzę na niego z podziwem - mówi reżyser Przemysław Wojcieszek.
Rafał Mohr zdaje sobie sprawę z tego, że postać Łukasza w spektaklu "Darkroom" to wyzwanie. Rola, w której tak łatwo zrobić fałszywy krok, niefortunny ruch w stronę nieprawdy. -Mój bohater Łukasz to osoba bardzo wrażliwa, która pod maską lekkoducha skrywa życiowe i uczuciowe problemy - opowiada.
Rafał od zawsze przyciąga do siebie takie niejednoznaczne, skomplikowane role. W Teatrze Atelier w Sopocie zagrał Clova w "Końcówce" Becketta. W warszawskim Teatrze Polskim Joasa w "Sędziach" Wyspiańskiego - niewidomego autystycznego chłopca.
Joas był debiutem teatralnym Rafała Mohra. Aktor dość długo zasta-nawiał się, w jaki sposób oswoić i przedstawić widzom tę postać. Zdecydował, że musi poznać problem z bliska. Jeździł więc po ośrodkach dla dzieci niewidomych i szukał odpowiedzi na męczące go pytania.
Po roli Joasa dostał propozycję angażu w Teatrze Polskim. Zgodził się, ale już podczas prób "Lekkomyślnej siostry" zrezygnował. Wiedział, że tradycyjny teatr mu nie wystarcza. - Nie umiem grać przodem do publiczności - mówi.
Wychował siew Bytowie w województwie pomorskim. Ostatnio powrócił w rodzinne strony. Kupił sobie mieszkanie w Sopocie. I choć na stałe mieszka w Warszawie, bo tu ma pracę, coraz częściej jeździ nad morze. I właśnie tam, w ciszy, zamierza przygotowywać się do następnych projektów.
Miał może osiem albo dziewięć lat, kiedy usłyszał w telewizyjnym "Teleranku", że w Warszawie odbędzie się nabór do filmu dla dzieci. Próbował namówić rodziców, aby go tam zabrali. Już wtedy marzył, że zostanie aktorem. I choć wydawało się to mało realne, uparcie do tego dążył.
Do Akademii Teatralnej w Warszawie dostał się za pierwszym podejściem. Bardzo szybko dostał propozycję głównej roli w filmie Władysława Pasikowskiego "Słodko-gorzki". W spektaklu "Darkroom" gra ze swoimi przyjaciółmi ze studiów: Marią Seweryn i Arkadiuszem Jani-czkiem. Z Marysią pracował zresztą wielokrotnie, m.in. w "Norway. Today" w Starej Prochoffni. - Praca nad "Norway. Today" była fantastyczna. Ale mieliśmy kłopot z tzw.sceną miłosną.Odkładaliśmy jej próbowanie na sam koniec. Krępowaliśmy się siebie. Właśnie dlatego, że tak dobrze się znamy. A potem okazało się, że wszystko wyszło jakoś naturalnie, lekko, fajnie.
Wcześniej grał też razem z Marysią w "Shopping and Fucking" w Teatrze Rozmaitości. - Na początku nie miałem świadomości, że bierzemy udział w tak brutalnym spektaklu. Byliśmy w środku tego wszystkiego, pochłonięci pracą. Ale kiedy sam usiadłem na widowni i zobaczyłem fragmenty prób moich kolegów, przyznam się, że nie wytrzymałem i wyszedłem z sali - opowiada.
Praca nad spektaklem "Darkroom" z Przemysławem Wojcieszkiem jest dla niego ważnym doświadczeniem. - To spektakl, który rozgrywa się tu i teraz, dotyka bolących nas spraw, mówi o Polakach - dodaje Rafał. - A tytułowy darkroom to labirynt ludzkich uczuć. Jeśli wybierzesz złą drogę, możesz wiele stracić. Na szczęście moja postać po trudnej wędrówce dociera do celu.