Artykuły

Mechanizm poetyckiej pamięci

Nie wiem czy Tadeusz Kan­tor się do tego przyznaje, ale można dostrzec w jego "Wielopolu, Wielopolu" dzieło inspi­racji poetyckiej. Sam tytuł jest znamienny. Powtórzenie nazwy wsi, w której się artysta uro­dził, te natarczywe i nieodparte echo wyobraźni, domagającej się potwierdzenia.

W jaki sposób działa mecha­nizm pamięci? Cząstkowy, fra­gmentaryczny. Pewne fakty i zjawiska wyłaniają się z mro­ku, inne zostają w cieniu. Gdy Kantor zapragnął odtworzyć swe dzieciństwo w osadzie Wielopole pod Tarnowem, wyo­braźnia podsunęła mu najpierw biel przedmiotów rodzinnego domu: szaf, stołu, krzeseł, ok­na. Dopiero na tym tle, lecz z mniejszą dokładnością, zjawiają się ludzie, np. wujkowie podo­bni wzrostem, ubraniem, wąsa­mi, ruchami, treścią słów. To­czą spory, świadczące o mgli­stej niepewności, o bezładzie wspomnień.

Cechą charakterystyczną jest nakładanie wrażeń. Ceremonia wiejskiego pogrzebu jest rów­nocześnie obrzędem zaślubin. Powracająca z siłą przejmują­cego refrenu, piosenka "Masze­rują chłopcy" uzmysławia, że na wspomnienia działa napór określonego czasu, wizja woj­ny, tęsknota za Polską, groza śmierci już nie naturalnej ale gwałtownej. Manekiny współ­grają z aktorami, spełniając za­dania zarówno poetyckie, jak sceniczne. Jeden z nich jest obecny - już przed rozpoczę­ciem spektaklu. Inne ukazujące nagie ciała poległych, mie­szają się z grupą żywych.

Obrzęd ślubny stawia, pełną młodości dziewczynę obok żoł­nierza, Już tylko pozornie na­leżącego do żywych. Ich wspól­ny taniec jest przypomnieniem jednej z najbardziej wstrząsa­jących scen "Wesela". Kantor zaczynał podczas wojny kon­spiracyjną akcję teatralną: m.in. "Powrotem Odysa". Wiadomo, że w manifestach teatralnych nieraz się na Wyspiańskiego powoływał. Taki związek z da­wniejszym nowatorstwem jest gwarancją twórczego przewro­tu. Nie utrudnia akceptacji przez zagranicę. Przeciwnie - ułatwia ją i utwierdza. Uni­wersalna jest bowiem idea sil­nych związków ludzi żywych i widm.

Kantor jako reżyser i poeta tworzący spektakl "Wielopole, Wielopole" jest nieustannie obecny na scenie, daje znaki aktorom, symbolicznie "kieruje" muzyką i dźwiękiem, pełni funkcje dyrygenta. Spektakl wydaje się dziełem podobnym do symfonii.

Każdy moment jest wypeł­niany intensywnym i nieocze­kiwanym działaniem, żadna po­stać nie pozostaje pasywna. Aktorzy nie pełnią funkcji ilu­strujących zakomponowany obraz. Przedmioty działają. Jak w inscenizacji jednej ze sztuk Witkacego, w epoce zaczynają­cej pracę teatru "Cricot 2". Czło­wiek zaplątany w łańcuchy próbował się z nich wyplątać, a za każdym ruchem wikłał się coraz mocniej. Praktyka Witkacowska była cennym doświad­czeniem Kantora, jego próbą ogniową. Krzyż niesiony przez liczne postacie jest zarówno częścią obrazu scenicznego, jak i próbą przezwyciężenia męki, tajemnicy, zgonu.

Należy się wdzięczność Tea­trowi Rzeczypospolitej oraz in­nym współorganizatorom za to, że zaproszono "Wielopole" na 5 występów w warszawskiej "Stodole". Szkoda (jak słusznie zauważono), że tylko na 5! A może pokazano by i przedstawienie pt. "Niegdysiejsze śniegi"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji