Mała anarchistka
"Pippi Pończoszanka" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Twoim Stylu.
Pod ręką słabszego reżysera, z innymi aktorami adaptacja Pippi Pończoszanki raziłaby infantylizmem, a ryzykowne żarty budziłyby nie śmiech, tylko zażenowanie. Agnieszka Glińska jednak tekstu się nie przestraszyła i przygotowała w warszawskim Teatrze Dramatycznym jedno ze swoich najlepszych przedstawień: barwne, pulsujące tańcem, zabawne. Można je odbierać wprost jako pochwalę dzieciństwa ze wszystkim, co wtedy uchodzi, a za chwilę będzie zakazane. Ale można też poszukać głębszych znaczeń. Wtedy Pończoszanka (Dominika Kluźniak) wyda się nieokiełznaną anarchistką, ośmieszającą zakłamany świat
dorosłych. To nie jest dziewczynka, której karcącym tonem kazalibyśmy wracać na miejsce w ławce. Przeciwnie, czekamy, jaki numer znów wytnie, i śmiejemy się z jej opowieści. Atmosferę na scenie podkręca grana na żywo, trochę cyrkowa muzyka zespołu Sambora Dudzińskiego. No i aktorzy: Agata Kulesza, Waldemar Barwiński, Joanna Sydor. Choć żeby nikogo nie skrzywdzić, należałoby wymienić wszystkich, którzy w Pippi grają. Brawa dla reżyserki! Przypomina, że sztuka familijna nie jest ramotą, tylko zabawą dla całej rodziny. Pozycja obowiązkowa.