Teatr żyje i jest potrzebny. Szczytno. Kamiński w obronie jaskiniowców
Według Emiliana Kamińskiego kryzysu w sztuce nie ma. Udowodnił to autorskim spektaklem "W obronie jaskiniowca" zaprezentowanym szczycieńskiej publiczności
Sztuka Emiliana Kamińskiego "W obronie jaskiniowca" była wystawiana już ponad 200 razy w Teatrze Buffo. Tematem monodramu są różnice w psychice kobiet i mężczyzn oraz wynikające stąd problemy. W piątek Emilian Kamiński ze swoim spektaklem zawitał do szczycieńskiego Miejskiego Domu Kultury.
- Od czasów prehistorycznych po dzisiejszy dzień w sprawach damsko-męskich zmieniło się niewiele - tłumaczy Emilian Kamiński. - Mężczyźni zawsze polowali, a kobiety zajmowały się zbieractwem. Te zachowania również dzisiaj ukazują różnicę obu płci.
Teatr żyje
Pełen wyrafinowanego humoru i rubasznego dowcipu spektakl wymagał aktywności również od szczycieńskiej publiczności. Widzowie nie zawiedli aktora. Żywo reagowali i uczestniczyli w tworzeniu klimatu spektaklu.
- Ta sztuka jest moją odpowiedzią na kryzys w teatrze - mówi Emilian Kamiński. - Ludzie dobrze się bawili. Jest to dowód na to, że teatr żyje i jest potrzebny.
Premiera spektaklu "W obronie jaskiniowca" zbiegła się z 25-leciem pracy artystycznej aktora. Powstała na podstawie książki Johna Graya "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus". W dostosowaniu sztuki do realiów polskich Kamińskiemu pomogła siostra Dorota i Mariusz Arno-Jaworowski.
Kamiński był każdym
"W obronie jaskiniowca" to spektakl, w którym Kamiński jest każdym. Gra mężczyzn i kobiety. Jest mężem, swoją żoną Irenką, kolegą Ryśkiem, a nawet panią na wrotkach. Znakomicie parodiuje relacje między małżonkami i przyjaciółmi. Nieustający słowotok urozmaica mimiką, gestami i żywiołowym kontaktem z publicznością. - Niech pan odbierze ten telefon - rzucił ze sceny Kamiński do widza, któremu zadzwoniła komórka. - My postaramy się być trochę ciszej, żeby nie przeszkadzać w rozmowie. Aktor zagaduje widzów, wychwytuje ich odpowiedzi i nieprzewidziane zachowania.