Artykuły

Monodram aktora Osterwy

Bartłomiej Chowaniec, aktor Teatru im. J. Osterwy zaprezentował w sobotę na scenie Teatru NN monodram "Jak zjadłem psa" wg Jewgienija Griszczenki. Próba ambitna, ale zastanawiać się można już nie tyle nad moralnymi aspektami konsumpcji tytułowego zwierzaka, a nad tym, gdzie leży pies pogrzebany, i że nie był to jednoznaczny sukces młodego artysty.

Odpowiedź nie była trudna, prowokująca jednak do kolejnego pytania. Dlaczego Chowaniec zdecydował się sięgnąć po tak słaby, mało nośny tekst, z którego i jakiś wielki tytan sceny nie zdołałby nic wykrzesać. W zasadzie jedynym uzasadnieniem takiej decyzji jest kulminacyjna scena jedzenia przez bohatera matrosa rosyjskiej floty Pacyfiku' owego psa przyrządzonego przez kolegę Koreańczyka. W tej krótkiej sekwencji z galopadą myśli bohatera na temat żalu tych, którzy stracili ulubieńca domu i dojmującą konstatacją, ze mimo to potrawa wzbudzająca wstręt wśród wszystkich ludzi wychowanych w innej tradycji jemu jednak smakuje, Bartłomiej Chowaniec pokazuje, jak wielkim potencjałem aktorskim dysponuje.

Przez tę krótką chwilę zawłaszcza sobie widownię, przykuwa jej uwagę i rozbawia do łez. Cała reszta, pozbawiona głębi psychologicznej, a nawet wyraźnego określenia czy trzy lata w marynarskich kamaszach to prawdziwy dramat prania mózgu i czas wyrwany z życiorysu, jest tylko cienka opowiastką. Aktor i reżyser w jednej osobie próbuje dokonywać cudów nawet rozbierając się do bosaka by pysznie pokazać lot motyla, ale "tak krawiec kraje, jak materii staje".

Po pierwsze Chowaniec powinien sięgnąć po inny tekst. A po drugie młody adept monodramu dał kilka wspaniałych sygnałów, jakim jest talentem aktorskim. Takiego potencjału me wolno zmarnować!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji