Artykuły

Rosyjski artysta musi mieć silny charakter

- Pójście do reklamy czy praca przy serialu oznacza, że zabijają w sobie artystę. W komunizmie było jednak inaczej. Oczywiście, trzeba było coś zrobić dla partii, dla systemu - najlepiej ku chwale towarzysza Lenina. Ale jeśli zauważono, że młody artysta ma talent - mógł potem wystawiać Gogola. Teraz po sukcesie komercyjnym trzeba odnieść kolejny - mówi rosyjski rezyser WALERY FOKIN.

Walery Fokin, reżyser i dyrektor Teatru Aleksandryjskiego w Sankt Petersburgu przy okazji gościnnych występów swego zespołu w Warszawie opowiada o rozterkach współczesnej rosyjskiej inteligencji oraz o tym, jak doradza Putinowi.

Pod pana dyrekcją Teatr Aleksandryjski kwitnie, pan również, a zdecydował się wystawić "Żywego trupa" Tołstoja, rzecz o odchodzeniu. Coś pana gryzie?

Walery Fokin: Zauważam wokół siebie, nie tylko w Rosji, coraz większą grupę ludzi wypalonych, zagubionych, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Ani komunizm nie jest dla nich dobry, ani kapitalizm. Odczuwają pustkę, porzucają tak zwane normalne życie, zostają kloszardami i dopiero wtedy czują się wolni. Takie sytuacje zdarzają się często, zwłaszcza gdy dochodzi do przełomu. Rosja jest dużym krajem, dlatego u nas wszystkie procesy przebiegają ostrzej i trwają dłużej.

Jaka jest tradycja wystawiania dramatu Tołstoja w Rosji?

- Można mówić o teatralnej sztampie i tanim romantyzmie - sztuce o dekadencie, który zaczyna pić na umór i bawi się z Cyganami. A co to dziś za kłopot: masz pieniądze, dzwonisz - Cyganie przyjeżdżają, niedźwiedzie tańczą. A jak powiedziałem, problem jest głębszy: chodzi o chorą duszę. Mój znajomy ma rodzinę, dobrze płatną pracę, a zaczął podupadać psychicznie. Myślę, że to ma związek ze słowiańską wrażliwością. Szwajcar czy Holender popracuje do szóstej, poogląda telewizję, zje czekoladę lub wypije piwo i jest zadowolony. Zarówno Polacy, jak i Rosjanie nie mogą się zadowolić wyłącznie pieniędzmi. Pisał o tym Dostojewski - o ludziach, którym największa nawet fortuna świata nie zagwarantuje szczęścia, bo potrzebują spełnienia duchowego.

Jak się czują w dzisiejszych, kapitalistycznych czasach pana młodzi koledzy reżyserzy?

- Pójście do reklamy czy praca przy serialu oznacza, że zabijają w sobie artystę. W komunizmie było jednak inaczej. Oczywiście, trzeba było coś zrobić dla partii, dla systemu - najlepiej ku chwale towarzysza Lenina. Ale jeśli zauważono, że młody artysta ma talent - mógł potem wystawiać Gogola. Teraz po sukcesie komercyjnym trzeba odnieść kolejny.

Wyobraża pan sobie debiut dziś?

- Byłoby trudno. Nawet publiczność, która chodzi do teatru, szuka w nim przede wszystkim rozrywki. Dlatego artysta musi mieć teraz silny charakter. Jak jest mocny - da radę.

Dla Tołstoja "Żywy trup" był manifestem niezależności. Zerwał związki z władzą i Cerkwią. Kto jest dziś autorytetem dla rosyjskiej inteligencji?

- Jeszcze kilka lat temu można było tak powiedzieć o Sacharowie. Teraz inteligencja jest podzielona. Oczywiście nie musimy być monolitem jak kiedyś, bo przecież nie ma cenzury, można mówić, co się chce. Problem polega na tym, że nikt nie chce słuchać. I wtedy zaczyna się schlebianie publiczności, mówienie rzeczy popularnych. A to jest rodzaj autocenzury.

Krystian Lupa opowiadał, że pod pana dyrekcją panuje w Teatrze Aleksandryjskim niespotykana dyscyplina. Czy tak buduje się autorytet?

- Jesteśmy sceną narodową i musimy spełnić warunki organizacyjne, żeby móc domagać się od władzy zrozumienia i pieniędzy. I to jest - zarówno ze strony gubernatora Sankt Petersburga, jak i prezydenta Putina. Ale kieruję się też zasadami natury ogólnej: jeśli w teatrze dopuści się do anarchii, szybko może upaść. Kiedy objąłem dyrekcję cztery lata temu, aktorzy zajmowali się filmem i serialami - teatr był na ostatnim miejscu. Odwróciłem tę hierarchię.

Jaki jest stosunek Putina do kultury?

- Od początku rozumiał, że mecenat państwa to jeden z ważniejszych celów jego polityki. Ma własne poglądy na sztukę, mówi co mu się podoba, a co nie. Jestem członkiem rady kultury przy prezydencie i obserwuję to z bliska.

W telewizji widzimy człowieka silnego i surowego. Jaki jest w kontaktach osobistych?

- Nie mogę powiedzieć, że znamy się prywatnie, ale na pewno jest człowiekiem inteligentnym i kreatywnym. Widać, że ma za sobą szkołę KGB - orientuje się w wielu dziedzinach, ma znakomitą pamięć, także do ludzi. Swobodnie cytuje Gogola, Dostojewskiego, Czechowa.

A jak reaguje na takie trudne tematy jak zabójstwo Politkowskiej?

- Koncentrujemy się na sprawach kultury. Wiadomo, że ma własny punkt widzenia.

Czy zasługi Putina dla Rosji sprawiają, że jest wyjęty spod krytyki?

- Można go krytykować, ale cieszy się ogromnym poparciem narodu. Jego głównym zadaniem jest podniesienie kraju z upadku i wywiązuje się z tej roli znakomicie. Myślę, że zagraniczni obserwatorzy nie rozumieją jednego: Rosja przez wiele dekad była rządzona przez starców lub ludzi mających problem z alkoholem. Putin jest pierwszym od lat młodym, charyzmatycznym przywódcą, który przemawia bez kartki, jest inteligentny i nie choruje.

W polityce, w stosunkach między Polską a Rosją, nastał trudny czas. Co Rosjanie myślą o Polakach?

- Ci, którzy interesują się waszym krajem, rozumieją, że są dwie, niemające ze sobą związku, sfery - relacje międzyludzkie, które zawsze były wspaniałe, i polityka, w której panuje ochłodzenie. Wiadomo, że z Rosją macie różne zaszłości historyczne. Jestem jednak pewien, że czas zagoi rany, a nasze dzieci będą przyjaciółmi. Nie ma innego wyjścia.

Kiedy przed pokazem "Mewy" miło gawędził pan z prezydentową Kaczyńską, nie występował pan w roli tajnego politycznego emisariusza Putina?

- No nie. To była miła rozmowa o teatrze i Czechowie.

***

Reżyser zakorzeniony w polskim teatrze

Urodził się w 1946 roku. Dyrektor Narodowego Teatru Aleksandryjskiego w Sankt Petersburgu, reżyser, pedagog. Jest absolwentem szkoły teatralnej (1968) przy moskiewskim Teatrze Wachtangowa. Początkowo współpracował z Teatrem Sowriemiennik, inscenizował tam m.in. spektakle studyjne inspirowane Teatrem Laboratorium Jerzego Grotowskiego, z którym zetknął się w latach 70. W 1985 r. został głównym reżyserem moskiewskiego Teatru im. Jermołowej. Uczynił z niego jedną z najważniejszych rosyjskich scen. W 1991 r. stworzył w Moskwie Centrum Twórcze im. Meyerholda - jest jego dyrektorem naczelnym i artystycznym. Wielokrotnie reżyserował w Polsce, jego "Pokój hotelowy w mieście NN" wg Gogola otrzymał II nagrodę na toruńskim Kontakcie '95. Teatr Aleksandryjski współpracuje z warszawskim Teatrem Narodowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji